Najpierw chciałbym wyjaśnić genezę napisu na koszulce – moja wyliczona przez ZUS emerytura jeszcze przed marcową rewaloryzacją jest o ponad dwa i pół tysiąca złotych czyli o trzydzieści cztery procent wyższa od wynagrodzenia zasadniczego wyznaczonego przez Jego Magnificencję Rektora i nie jest to tak, że emerytura jest niesamowicie wysoka – to pensja jest zatrważająco i wstydliwie niska. Jest to wynikiem celowego i permanentnego niedofinansowywania od dziesięcioleci sektora edukacji, szkolnictwa wyższego i nauki – im bowiem ludzie są gorzej wykształceni tym mniej rozumieją i tym łatwiej jest im wszystko wmówić. A pieniądze w systemie są, tylko nie na wszystkie cele, o czym świadczą szybka ścieżka w NCBIR i zakupy nieruchomości z pieniędzy MEN. Dlatego też dyskusja nad kolejną, trzecią odsłoną reformy mającej na celu przede wszystkim obniżenie kosztów kształcenia jest absurdalną stratą czasu – dziś wobec wysokiej inflacji nie jest możliwe rzetelne kształcenie na wysokim poziomie jakościowym za pieniądze takie jak przed pięciu laty.