Nowy rok akademicki na UG. Nie wszyscy studenci wrócą na uczelnię. Ze względów bezpieczeństwa Uniwersytet Gdański rozpocznie nowy rok akademicki w formule hybrydowej. Część zajęć dla studentów dalej będzie odbywać się za pośrednictwem internetu. Ile i jakie wykłady powrócą na uczelnię? O tym zdecydują dziekani. Uczelnia przedstawiła plan na organizację zajęć zbliżającego się roku akademickiego 2021/2022. Władze Uniwersytetu Gdańskiego postanowiły, że zajęcia dalej będą odbywać się w systemie hybrydowym. Oznacza to, że nie wszyscy studenci wrócą na uczelnię jednocześnie, a w niektórych przypadkach być może w ogóle.
Tyle Uniwersytet Gdański, gdzie trwają racjonalne i rzetelne przygotowania do nowego roku akademickiego. A u nas? Przypominam komunikat Magnificencji Rektora z 1 lipca. Co do zasady wracamy do zajęć stacjonarnych. Jak będzie źle będzie kształcenie hybrydowe a jak bardzo źle w pełni zdalne. Z pierwszym i ostatnim wariantem nie ma problemu – pierwszy ćwiczymy od wieków, drugi przez ostatnie trzy semestry. Najgorzej jest z wariantem hybrydowym, o czym mówiłem dziesiątki razy i co gorsze pisałem o tym w informatorze. To nie jest takie proste… W szkołach można łatwo zarządzić tak: w tym tygodniu klasy A, B, C stacjonarnie a D, E, F zdalnie a w następnym na odwrót. Pozornie wszystko jest OK, bilans zgadza się na papierze. Na uczelni chyba nie jest tak prosto… Bo tu nie ma lekcji ale różne rodzaje zajęć: wykłady, ćwiczenia audytoryjne i projektowe, zajęcia komputerowe i laboratoryjne.
Przedstawię bardzo prosty przykład – taki pomysł krążył w tak zwanych kuluarach. Niech wykłady będą zdalne, bo na nie i tak nikt nie chodzi. Jeśli wykłady będą tego samego dnia co ćwiczenia i inne zajęcia to jest to masakra. Jak student, który ma wykład do godziny 10 o 10:15 pojawi się na sali na ćwiczeniach? Nie musi uczestniczyć w wykładzie. Tak, to po co jest ten wykład. Ma być nagranie wykładu. Dobra, to po co ja mam „prowadzić” wykład na żywo? Czy już można puszczać nagrania – rok temu było to zakazane.
Drugi przykład jest bardziej wyrafinowany. Najprawdopodobniej będą różnego rodzaju rygory sanitarne typu maseczki, liczba osób w gmachu, liczba osób na sali. Czy ktoś spróbował to oszacować, ogarnąć, przeliczyć? Niektóre sale zajęciowe są małe – na bank w przypadku ćwiczeń audytoryjnych dla 24 osób „zagęszczenie” będzie za duże. To co, rujnujemy finanse i prowadzimy ćwiczenia audytoryjne podwójnie? A może ma być zasada kto pierwszy ten lepszy? Pierwsza dwunastka wchodzi, reszcie mówimy dziękuję.
Przykłady i pytania można mnożyć. Powtórzę kolejny raz za sobą samym. Moim zdaniem jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest blended learning, czyli kombinacja zajęć w sali prowadzonych na racjonalnych zasadach wraz ze wsparciem procesu uczenia się w postaci tego mitycznego e-learningu. Moim zdaniem nie zrobiono nic, aby nawet spróbować materializować ten model kształcenia. Zadaję więc otwartym kodem pytanie. Co zrobiono i co aktualnie jest robione aby przygotować nas na prowadzenie zajęć w nowym roku akademickim.
Przypomnę – rok temu panował rządowy i państwowy optymizm. Pandemia zakończyła się głosili naczelni wodzowie i władcy. W tym roku mówi się realnie o czwartej fali. Powołam się na przykład Izraela z wczorajszego wpisu. Poziom zaszczepienia jest tam wyższy o piętnaście punktów procentowych niż u nas a mimo to czwarta fala pojawiła się. Z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa możemy powiedzieć, że czwarta fala będzie także u nas już niedługo! Powtórzę pytanie – dlaczego kolejny raz nie wykorzystaliśmy szansy, aby przygotować się do tego co chyba nieuniknione…