Zdania nie zmieniam – egzamin dyplomowy nie powinien być „polowaniem z nagonką” na luki w edukacji magistra czy też inżyniera lądowego. Ale po czterech czy też pięciu latach mamy prawo i obowiązek zadawać „podstawowe” pytania. Bardzo ważnym obszarem tych „dociekań” jest mechanika. Na samych studiach pierwszego stopnia jest 375 godzin zajęć z szeroko rozumianej mechaniki. I właśnie o rozumienie mi chodzi a nie o szczegóły typu plan przemieszczeń dla ramy o prętach nieortogonalnych.
Sądzę, że każdy inżynier powinien rozumieć, że wszystko co rozwiązujemy to są modele, najczęściej modele matematyczne. A jak już mówimy o modelach matematycznych to znowu nie oczekuję żadnego skomplikowanego wyprowadzenia, ale rozumienia i zrozumienia tego, jak się takie modele buduje i rozwiązuje. W tym budowaniu na prawdę nie jest moim zdaniem żadną przesadą pytanie o trzy grupy związków między wielkościami opisujemy dany problem inzynierski.
Czy na prawdę nie można zahaczyć o diagramy Tontiego po 375 godzinach zajęć? Są związki geometryczne łączące odkształcenia i przemieszczenia. Przemieszczenie to chyba szkoła podstawowa… Odkształcenie… Po 375 godzinach zajęć chyba można. Koniec rozciąganego pręta pod wpływem siły przemieścił się. W pręcie „powstały”, „zaistniały” odkształcenia. Odkształcenia są pochodnymi przemieszczeń. Wiem, to straszne… Ale brniemy dalej – to już poziom doktoratu? Jak są odkształcenia to są Na, na, na… Naprężenia. Brawo. A naprężenia i odkształcenia wiążą tak zwane związki konstytutywne. No a na koniec są równania równowagi… Podobnie jest dla przewodzenia ciepła, który to przepływ ćwiczę na metodach obliczeniowych. Dla koneserów artykuł: The Role of Tonti Diagrams.