Najpierw podczas styczniowej Rady Wydziału Pan Dziekan przedstawił pewien wykres. Żeby nie być oskarżonym o wynoszenie tajemnic służbowych i danych osobowych wykres z prezentacji Pana Dziekana został wygenerowany automatycznie. Na radzie owszem było z nazwiskami! Co mi się rzuciło – adiunkci, którzy czasami o kilka długości wyprzedzali tytularnych profesorów belwederskich. Rosną nam nowe kadry, rośnie serce, wszystko rośnie.
Mój Pan Kierownik przysłał swoim podwładnym cyfrową zagadkę. Zamiast gustownego wykresu była garść liczb i polecenie, aby wpisać swoje nazwisko przy odpowiedniej liczbie oczywiście slotów. Towarzyszyła temu powtarzana jak mantra informacja, że osoby które nie spełnią oczekiwanych kryteriów odnośnie slotów… Slotoza w czystej postaci! Ale do tego wrócę na końcu.

Mierzenie wartości naukowca długością Hirsha i grubością slotu to absurd. Szczególnie w świetle ostatnich manewrów z listą czasopism i punktacją. Przypominam – aktualny Pan Minister zechciał był zmodyfikować listę i punktację za plecami Komitetu Ewaluacji Nauki. Jestem głęboko przekonany, że tak samo może być zmieniona końcowa lista z wynikami ewaluacji.
Zanim przejdę do zagadki dwie uwagi. Od lat zadaję moim Studentom to samo proste pytanie. Co jest celem zajęć. Zdecydowana większość, ponad 95% odpowiada – zaliczenie. Odpowiadam – błąd, wielki błąd, wielbłąd… Celem zajęć jest pozyskanie wiedzy, umiejętności i kompetencji. Jeśli to nastąpi to zaliczenie następuje niejako z automatu. Podobnie jest z całymi studiami. Osoby, które studiują tylko po to aby uzyskać dyplom będą kiepskimi inżynierami.
Kiedyś mówiło się o pracownikach naukowych. Teraz są to badacze, pracownicy badawczy. Tylko semantyka? Nie! Naukowiec starał się zrozumieć i opisać rzeczywistość. Jeśli wyniki tych prac były ciekawe powstawała publikacja. Celem badacza zgodnie z Ustawą 2.0 jest publikowanie i wypełnianie slotów. Bo takie są obecnie realia. Jak była uchwalana konstytucja dla nauki większość z radości klaskała uszami. „Klaskaniem mając obrzękłe prawice…„
A teraz zagadka. Można sobie wyobrazić sytuację, w której Pan Rektor w sposób sprawiedliwy i zgodny z prawem pogoni połowę załogi politechniki na zieloną trawkę, szczególnie takie komunistyczne złogi jak ja. Jak to było – nie spełniają oczekiwań… Po 43 latach pracy i habilitacji jako tak zwany profesor uczelni zarabiam nieco ponad siedem tysięcy brutto. Po dwóch latach pracy na kasie z Żabce, Biedronce czy Lidlu pensja wynosi prawie pięć tysięcy brutto. Oczyma wyobraźni już widzę te tłumy, które chcą podjąć pracę na uczelni. A zagadka jest bardzo prosta – kto wtedy poprowadzi zajęcia?