Tekst ten zostanie podpisany imieniem i nazwiskiem jego autora, gdyż w żadnym stopniu nie reprezentuje poglądów Dyrektora Instytutu bądź też Dziekana Wydziału. Będzie oczywiście o aresztowaniu Profesora PWr. Są dwie możliwości – albo prasa kłamie, albo… Spojrzmy na fakty opisane w artykule. W latach 2005-2013 czyli przez 9 lat naukowcy w liczbie czterech przywłaszczyli sobie rzekomo 1.8 mln złotych. Wykonajmy proste operacje na poziomie szkoły podstawowej. Podzielmy kwotę przez liczbę lat, następnie przez liczbę osób a następnie miesięcy w roku. Wynik wynosi 4166 zlotych. Tyle teoretycznie „przywłaszczał” sobie każdy z aresztowanych miesięcznie w wersji brutto-brutto, czyli bez naliczania kosztów uczelnianych i wydziałowych. Czy to dużo czy mało? Czy to jest moralne, gdy są niedożywione dzieci? Zgodnie z kryterimi oceny jednostek naukowych ich celem działania jest zdobywanie punktów poprzez publikacje. Spójrzmy na dorobek aresztowanego Profesora. W Web of Science wystarczy wpisac imię nazwisko i adres czyli nazwę miasta. Wyniki wyszukiwania są w załączonym pliku. AdamJ-lista Czy są to ważkie publikacje? O tym poza faktem, że zostały opublikowane w tak zwanych renomowanych czasopismach świadczy liczba ich cytowań, która jest w kolejnym pliku. AdamJ-cytowania Fakty mówią same za siebie. 42 indeksowane publikacje w latach 2005-13. Liczba cytowań 1305, h-indeks 21. Wynik, którego wielu polskich uczonych powinno zazdrościć aresztowanemu. I na tym chyba trzeba zakończyć ten wpis. Jeżeli za takie osiągnięcia naukowe jest się oskarżonym o „oszustwa o znacznej wartości” to jest to poważne zagrożenie dla naszych ojczystych środowisk naukowych. Niewielu grantobiorców jest się w stanie poszczycić takim „urobkiem naukowym”. Czyżby był to początek kolejnego „strzyżenia wykształciuchów”? A może to po prostu element naszego polskiego piekiełka? Może nawet wybitnym uczonym nie wolno już wychodzić przed szereg i… podnosić poprzeczki?
dr hab. inż. R. Robert Gajewski
Kierownik Zespołu Technologii Informatycznych