Jakoś tak na początku października coś mnie dopadło. Piszę coś, bo do końca nie wiem co to było. Katar, przeziębienie, zapalenie gardła, zapalenie zatok, grypa a może covid? Już wtedy we wsi Wołomin na wymaz czekało się do pięciu dni a na wynik drugie pięć. Nie miałem wszystkich objawów, więc nie ustawiałem się w kolejce. Węch i smak miałem bez zarzutu. Sprawdzałem to słynnym testem Vodkova. Ciepła wódeczka śmierdziała a podczas konsumpcji odrzucała. Przez dwa tygodnie żarłem różne prochy i ssałem cuda medycyny. Nawet Studenci podczas zajęć wyrażali troskę o stan mojego zdrowia, za co im dziękuje. Przeżyłem…
Przeżyłem, ale czuję się permanentnie wczorajszy. Pamiętam jak podczas jednej z konferencji oczywiście naukowych jeden z Profesorów, który był wówczas w moim dzisiejszym wieku rzucił po obfitym i udanym bankiecie taką filozoficzną myśl. Wie Pan Panie Kolego, co to jest smuga cienia? Kiedyś balował człowiek trzy dni, potem jeden dzień odpoczynku i można było od nowa. Dziś jeden bankiet i trzy dni trzeba dochodzić do siebie. Ja dochodzę do siebie już trzeci tydzień. I jak to mówi klasyk – dochodzę i dojść nie mogę.
Wczoraj usłyszałem o zespole pocovidowym, czyli PCS. Jakie są objawy PCS? – Chodzi o ogólne osłabienie, bóle mięśniowe, problemy z oddechem, krążeniem, czy rozmaite objawy jelitowe. To efekt uszkodzenia różnych naczyń w rożnych narządach – wyliczał dr Grzesiowski. Jak zaznaczał, taki stan może potrwać nawet kilka miesięcy.