W tym miesiącu minie 12 lat od mojej habilitacji. Jestem jak to się pięknie mówi „samodzielnym pracownikiem naukowym” i bardzo sobie cenię tę samodzielność i niezależność. Powtarzam to od lat – gdyby moją podstawową ambicją i celem życiowym było to, aby tytułowano mnie Panie Profesorze (medycyna notuje takie przypadki…) poszedłbym do pracy w liceum albo na dowolnej prywatnej uczelni. Uważam, że naturalną sprawą jest po „zrobieniu doktoratu” czyli uzyskaniu stopnia naukowego doktora awans z asystenta na adiunkta. Rozszerzam to rozumowanie na stopień doktora habilitowanego i awans ze stanowiska adiunkta na stanowisko profesora kiedyś nadzwyczajnego a teraz uczelnianego. Nowa ustawa stawia sprawę na głowie – można zostać profesorem uczelnianym bez habilitacji! To po co jest habilitacja?
Ustawodawca stworzył przedziwną sytuację.. Na uczelniach jest rzesza samodzielnych pracowników naukowych ze stopniem doktora habilitowanego zatrudnionych na etatach adiunktów. Po marcu 1968 roku byli słynni docenci marcowi, uczeni lepszego sortu z awansu. Chichot historii? Samodzielny pracownik po habilitacji będzie adiunktem, a niesamodzielny profesorem uczelnianym…
Motywem do tego wpisu jest wczorajszy artykuł. Doktorzy habilitowani chcą awansu na profesora uczelnianego. Uniwersytet Warszawski się nie zgadza. A ja w moim skromnym przypadku nie zgadzam się na dwie rzeczy. Po pierwsze skoro „ktoś” stawia mi poprzeczkę do naturalnego awansu zawodowego a nie naukowego o niech stawia tę poprzeczkę przed a nie po. Obecnie czyli w 2019 ustalono kryteria awansu profesorskiego obejmujące dokonania bodaj z 2017 i 2018. Gdybym to ja ustalał kryteria zaliczeń pod koniec semestru to dawno bym pożegnał się z pracą. A po drugie nigdy nie występowałem i nie wystąpię o nagrodę, medal lub awans dla siebie. Od tego mam Dyrektora i Dziekana, a może się mylę? I last but not least… Cytuj list habilitowanych adiunktów. „Dowodem na kuriozalność sytuacji powstałej na UW jest fakt, iż osoby, których dorobek recenzowaliśmy w ich postępowaniach habilitacyjnych, awansują na stanowisko profesora uczelni, podczas gdy my tkwimy nadal, pomimo często znacznie większego dorobku, na stanowisku adiunkta.” Kij ma zawsze dwa końce. Bardzo często jest tak, że osoby, które dziś ustalają przeróżne kryteria same ich nie spełniają. Warto czasami wziąć do ręki lusterko. A poniżej jest liczbowy i procentowy skład kadry UW. Widać wyraźnie jak wielu jest adiunktów z habilitacją, czyli jak trudno wskoczyć na etat profesora.
„Dowodem na kuriozalność sytuacji powstałej na UW jest fakt, iż osoby, których dorobek recenzowaliśmy w ich postępowaniach habilitacyjnych, awansują na stanowisko profesora uczelni, podczas gdy my tkwimy nadal, pomimo często znacznie większego dorobku, na stanowisku adiunkta.” Znam to z autopsji. Świtny tekst, Robercie.