Kilka osób zainteresowało się serią podobno intrygujących grafik z podpisami, począwszy od wpisu zatytułowanego reformy. Podejrzewany jestem o działalność antypaństwową, anty uczelnianą lub anty wydziałową. Spieszę wszystkich poinformować, że wpisy dotyczą tego, co jest w lewym górnym narożniku ekranu – ZTI czyli Zespołu Technologii Informatycznych. Poniżej wyjaśniam sens kolejnych wpisów.
- Reformy… A jakie będą te nasze wyczekiwane reformy? Nasze, czyli ZTI a nie moje, bo nie ja je wymyśliłem. Od kiedy pamiętam, czyli od zawsze, prowadziłem wykłady fakultatywne z podstaw informatyki, które z czasem przerodziły się w planowe, kursowe wykłady. Nie będę ukrywał, że ten wykład, 15 godzin do nieszczęsnego pensum, czyli tyle co nic wielu osobom stał przysłowiową kością w gardle. Wyczekiwałem, a w zasadzie oczekiwałem lub liczyłem się, że nastąpi zmiana. Dlaczego? Ano słyszałem opinie, że taki wykład jest zbyteczny, bo poziom wiedzy informatycznej naszych studentów jest bardzo wysoki, tak jak całego społeczeństwa zresztą. Każdy ma smartfona, ogląda filmiki, jest więc super. Gdy więc jak to się mówi „posiadłem wiedzę”, że być może mój jedyny wykład zniknie zadałem pytanie dotyczące tego, jak ZTI będzie musiało przemodelować, czyli zreformować zajęcia. Bo wbrew opinii niektórych na podstawy informatyki to nie kurs pakietu Office. Mam nadzieję, że pierwsza część tajemnicy jest już jasna…
- Ostra jazda… Dziś będzie bardzo ostra jazda… Ten wpis powstał gdy odkryłem, że reformy dotykające ZTI mogą być znacznie głębsze niż to mi się pobieżnie wydawało. Otóż poza utratą wykładu ZTI grozi także zwiększenie liczebności grup zajęciowych. Już teraz wyniki zaliczeń są z roku na rok coraz gorsze. W niedzielę były zajęcia na zaocznych. Pomyślałem sobie, jak to może wyglądać przy jednym prowadzącym w sali. Ostra jazda to najbardziej delikatne określenie!
- Ostra jazda trwa… Trzeba tylko wszystko przeorać, zaorać, zasypać… Podjąłem decyzję, że jak zmiany to zmiany! Tego dnia było posiedzenie instytutowej komisji dydaktycznej. Wszyscy jej członkowie dostali moje pismo w którym stawiałem formalny wniosek o zmianę nazwy przedmiotu. Zacznę od jego proponowanej angielskiej nazwy. Computing and computational thinking. Piszę na ten temat już od kilku lat, tak więc decyzja jest w pełni przemyślana. Polskie tłumaczenie tej nazwy jest nieco kontrowersyjne – Komputyka i myślenie komputacyjne, ale cóż… FEM jest MES, CAD jest CAD, BIM jest BIM… Trzeba więc będzie wszystko co było przeprać i zaorać a stare podstawy informatyki zasypać. Idzie nowe i tupie…
Wszystko jest proste, jasne i klarowne, czyż nie?