Jedna odpowiedź do “Budimex story…”

  1. Nie ma nic gorszego niż dorośli wierzący w bajki!

    Pracuje kontrakcie w firmie na b, i nie życzę najgorszemu wrogowi pracy w tej patologii. Praca inżyniera sprowadza się do obsługi plotera, przepisywania tabelek w Excelu i jeżdzeniu kierownikowi na przeglądy samochodem. Premie były ale 3 lata temu, teraz kontrakty nie zarabiają gdyż GDDKiA nauczyła się odbierać roboty i nie daje się naciągać na roboty dodatkowe. Tydzień bezpieczeństwa to jakaś fikcja, 3 osoby się zabiły od początku roku to trzeba zrobić akcje PRową. Firma na b to kołchoz, a pracownicy to pionki. Branżowcy pracują na mostach, uprawnienia mają „0” wartość; nowych technologii nie ma jedziemy na 10 letnich Excelach, bez kszty VBA, BIM hahaha dobre żarty, ostatnio z niweletyty w „pdf” spisywałem przez 2 dni rzędne rowu – a wystarczyła by jedna kwerenda w BIM. Pieniądze jakieś śmieszne, co rok podwyżka 200zł brutto – żart. Bezprawne zapisy o ryczałt za nadgodziny to tylko wisienka na torcie. Wiesz że w projekcie jest błąd, przerywasz roboty – taki wuj – masz robić produkcję bo dyrektor tak mówi, a jak się nie podoba do wypad do Biedronki (true story)!

    Jeśli czyta to jakiś student WIL, chłopie daruj sobie, nie idź w budownictwo gdyż ta branża to beton, a dziewczyny tym bardziej – na budowie doświadczysz tylko szykan, seksizmu, a gdy już pozbędziesz się złudzeń po 6 latach robienia finansów na budowie w Excelu możesz sobie poszukać pracy w jakimś urzędzie i pluć w brodę że poświęciłaś najlepsze lata swojego życia na wyrabianie dywidend dla Hiszpańskiego ferrovial.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *