Nie da się ukryć, że nie jestem miłośnikiem wstęgi w produktach firmy Microsoft. Nie jest to dla mnie żaden przełom a jedynie utrudniający życie gadżet. Jestem zwolennikiem panowania nad materia czynności wykonywanych „na komputerze”. Uważam, że między prawdziwym wyzwaniem dla mężczyzny, czyli gołą linia komend a ogłupiającym nieco przeciąganiem i puszczaniem jest miejsce dla rozumnego działania typu … klasyczne menu. Ponieważ jestem chyba jednym z ostatnich użytkowników Office 20o3 z zaciekawieniem zainstalowałem Office 2013 Preview, który jak donosi gazeta wychodzi z fazy beta. Dostrzegłem oczywiście „kafelkowatość” w stylu przyszłego Windows 8. Rozbawiło mnie jak zwykle to, że są to tylko zmiany zewnętrzne. Gdy chcemy „ręcznie” sformatować na przykład akapit pojawia się to samo znane od ponad 10 lat okienko. A pozytywy? W PowerPoint są już zegar i stoper. Prezenter widzi na podglądzie aktualny slajd z notatkami i to, co będzie na następnym wraz z zegarem i stoperem. Brawo Microsoft!
Tak office 2003 był bez wątpienia lepszy w obsłudze, niż te obecne. No ale windows próbuje na siłę przyjść na kafelki.
LibreOffice i MS Office nigdy więcej.
No to jak żyć? Czym edytować? Jak robić prezentacje? No i jak liczyć bez arkusza?
Edytować tylko VIM’em, prezentacje LibreOffice Impress, arkusz LibreOffice Calc (posiada znacznie lepszy moduł tworzenia formuł)