Informator Edukacyjny (18)
Marzec 2021
Sprawozdanie z warsztatów
Zgodnie z zapowiedzią w dniach 15-19 lutego przeprowadziłem prawie sześciogodzinne warsztaty dotyczące zdalnego prowadzenia zajęć. Ich tematyka była dokładnie taka jak zapowiadałem. Jako pełnomocnik złożyłem sprawozdanie z warsztatów Panu Dziekanowi. Stoję na stanowisku, że może i powinna się z tymi informacjami zapoznać także cała wspólnota wydziałowa. Podczas pierwszego spotkania omawiane były podstawy zdalnego prowadzenia zajęć w Moodle – tworzenie i konfiguracja kursów, zapisywanie użytkowników i ich podział na grupy oraz „współpraca” Moodle z Teams. Drugie spotkanie było poświęcone w całości Moodle i jego zasobom a także aktywności zadanie, która znakomicie przydaje się podczas organizacji sprawdzianów i egzaminów. Trzecie spotkanie zdominowała problematyka tworzenia i prowadzenia testów szczególnie w kontekście różnorodnych nieetycznych zachowań podczas ewaluacji wyników kształcenia i niemożności kontroli tego procesu. Czwarte spotkanie obejmowało swoim zakresem tworzenie różnorodnych materiałów multimedialnych i ich wykorzystanie w kształceniu opartym na paradygmacie odwróconej klasy. Te cztery spotkania spinała klamrą otwarta dyskusja, która miała miejsce na piątym spotkaniu. Każdy z uczestników warsztatów przedstawiał jego zdaniem najważniejsze plusy dodatnie i plusy ujemne zdalnego prowadzenia zajęć. Ponieważ uważam te głosy za bardzo istotne poświęcę im osobny akapit. Ale najpierw informuję, że moje ogólnodostępne konsultacje będą w piątki o 13. No bo jak mija trzynasta to już można…
Głosy i opinie z warsztatów
Prezentację opinii uczestników warsztatów warto zacząć od pozytywów, czyli plusów dodatnich. Zdalne prowadzenie zajęć ułatwiło kontakt, choć przede wszystkim jedynie audio. Pojawiły się możliwości używania podczas zajęć wielu mediów i narzędzi. Dodatkowo nie tracimy czasu na dojazdy. Tryb zdalny umożliwia proste zagęszczenie konsultacji w pożądanym czasie, zarówno w trybie synchronicznym jak i asynchronicznym. Zwiększyła się liczba sposobów i narzędzi, którymi można stymulować studentów. I wreszcie last but not least zdalne prowadzenie zajęć wymusiło de facto nauczenie się wielu nowych narzędzi. Jako plus ujemny, czyli negatyw przede wszystkim była wymieniana niemożność rzetelnego ocenienia wyników pracy typu sprawdzian lub egzamin pisemny. Wzrasta tu rola egzaminów ustnych. Może należy wrócić do źródeł? Słowo colloquium oznacza przecież po prostu rozmowę! Pisemne kolokwium w sali jest pewnego rodzaju absurdem. Zdecydowana większość uczestników warsztatów negatywnie oceniła powszechne nieużywanie kamerek przez studentów. Zdalne prowadzenie zajęć „do ekranu” jest męczące. Jeśli przeszkodą są problemy techniczne po stronie Teams należy je rozwiązać. Jeśli to jest niechęć i opór studentów to należy to wyjaśnić. Zobowiązałem się poruszyć ten temat na nadchodzącej radzie i zadać otwartym tekstem pytanie Pani Przewodniczącej Samorządu. Zrobiłem to, ale z racji niedoczasu mało spektakularnie i bez echa. Podniesiona była także kwestia dodatkowego nakładu pracy jaki jest wymagany przy zdalnym prowadzeniu zajęć. Po pierwsze nie wszystko da się prosto przenieść z sali do środowiska wirtualnego, czyli „na komputer” tak jeden do jednego. Co więcej nawet jeśli wiemy bardzo dobrze co i jak robić to często powstają praktyczne problemy warsztatowe.
Centralna centralizacja centralki…
Sądzę, że wszyscy już poznali mój stosunek do centrali, którą nazywam centralką. Wszelaka centralizacja kojarzy mi się z centralizmem demokratycznym, doktryną panującą w […]. Namacalnym przejawem tego są właśnie wprowadzane centralne zakupy sprzętu komputerowego. Wiewiórki mówią, że już niedługo będzie jedynie słuszna, przewodnia i centralna platforma edukacyjna. W tym miejscu chciałbym kolejny raz przedstawić jasno, jednoznacznie i precyzyjnie moje stanowisko w sprawie tego, kto powinien organizować podobne wydarzenia, czyli warsztaty i szkolenia dla pracowników uczelni dotyczące szeroko rozumianego zdalnego prowadzenia zajęć. Niezmiennie uważam, że to powinno być zadanie centrali. Tak robią inne renomowane uczelnie z naszej polskiej, lokalnej ligi bluszczowej (Ivy League). Na AGH jest Centrum E-Learningu, czyli CEL. Na Uniwersytecie Warszawskim było COME (Centrum Otwartej i Multimedialnej Edukacji) teraz jest Centrum Kompetencji Cyfrowych. Politechnika Gdańska ma Centrum Nowoczesnej Edukacji. Co my mamy poza gustownymi niebieskimi kafelkami ePW? Otóż mamy Centrum Informatyzacji, które całkowicie nieskutecznie zajmuje się zarówno sprzętem („blachą i drutami”) jak i systemami informatycznymi. No bo jak skomentować niewydajną macierz dyskową dedykowaną uczelnianemu Moodle i USOS, że o „nieporozumieniach” z zespołami w Teams nie wspomnę… OKNO zajmuje się tylko swoimi studiami, czyli wsobnie samym sobą. Jest też coś, co się nazywa Infox, ale dokładnie co to jest i po co nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć. Zgodnie z wieloma opiniami pandemia nie skończy się szybko. Polityka przeczekiwania nie sprawdzi się. A przerzucanie wszystkiego na wydziały jest po prostu absurdem.
Aktualizacja Moodle +
Uprzejmie informuję, że w wyniku prac przeprowadzonych przez Sekcję Systemów Informatycznych Działu Zarządzania Projektami i Systemami Informatycznymi Moodle został uaktualniony do najnowszej stabilnej wersji. Za perfekcyjnie wykonane prace serdecznie dziękuję wszystkim zaangażowanym w sprawę osobom.
Najnowsza wersja Moodle wymagała uruchomienia usługi cron. Przez dwanaście lat była ona wyłączona. Jednym z następstw tego faktu jest automatyczna wysyłka do koordynatorów i prowadzących kursy maila zatytułowanego „Studenci zagrożeni na kursie…”. Nie powinno to nikogo dziwić – systemy informatyczne wysyłają do nas różne komunikaty. Uwielbiany przez wszystkich dydaktyczny okręt flagowy uczelni, czyli Teams wysłał do mnie 59 (słownie: pięćdziesiąt dziewięć) maili i jakoś muszę z tym żyć, czyż nie? Informuję jednocześnie, że uczelniany Moodle, którego najprawdopodobniej już niedługo będziemy musieli zgodnie pokochać tak jak Teams także wysyła podobne informacje. Warto się więc przyzwyczaić…
Na zakończenie oświadczam, że nie jestem odpowiedzialny za polonizację Moodle. Tekst Cześć Robert wysłany przez portal nie jest dla mnie w żaden sposób obraźliwy. Jest to kalka angielskiego Dear Robert, naturalnego sposobu wzajemnego zwracania się do siebie w zachodniej cywilizacji, do której przecież chyba jeszcze należymy.
Temat rzeka albo powracająca fala
Kwestia rzetelnego i uczciwego wystawiania ocen oczywiście powrócił podczas warsztatów. Nie był na szczęście dominujący, ale był obecny we wszystkich wypowiedziach. Chyba najbardziej wstrząsająca była historia sprawdzianu „spod igiełki”, którego niby-autor nie potrafił wyjaśnić po fakcie żadnego kroku rozwiązania. A skąd się wzięło to dodatkowe wyjaśnianie? Poprzednie wyniki nie wskazywały na taką zwyżkę formy. I tu właśnie zaczyna się „problem” czyli nasze polskie schody. To kwestia naszej wewnętrznej uczciwości i solidności. Wynik jest wynik. Jak to się mówi wynik idzie w świat. Ile procent osób zada sobie trud „nieregulaminowego” sprawdzania wiadomości po sprawdzianie? A może to jest nielegalne i naganne? A może następstwem tego będzie śledztwo, podpadówa i „negatywne zatwierdzenie” awansu, nagrody, ba dalszego zatrudnienia… Ile procent stwierdzi, że to cud i przejdzie nad tym do porządku dziennego?
Jesteśmy podczas zdalnych sprawdzianów bezbronni. Jako przykład podam sprawdziany z Podstaw Informatyki. Prowadzimy trzy sprawdziany, w każdym jest dwanaście zadań, a każdy prowadzący ma zajęcia dla dziewięćdziesięciu studentów. Ma więc do sprawdzenia 270+ sprawdzianów, w których jest 3240 zadań. Tu nie odmówię sobie przyjemności skomentowania idei pensum wiecznie żywej jak nie przymierzając kto. Z jednej strony jestem po latach pracy sprawny i wyrobiony jak klapa od śmietnika. Przypominam – jeden sprawdzian to 12 zadań, krótkich, ale jednak zadań. Sprawdzenie jednej sztuki to 10-15 minut Niech będzie 10 minut, stanowisko profucza zobowiązuje. Daje to 2700 minut sprawdzania, czyli… dodatkowych 45 godzin do pensum. Z drugiej strony oczywiście nikt mi nie każe robić trzech sprawdzianów – może być jeden albo zero. Mogę przecież ocenić „na optykę”. Dosyć kopania leżącego, czyli znęcania się nad nieśmiertelnym pensum. Jak podwyższyć poziom rzetelności w wystawianiu ocen?
Powiem eufemistycznie – bardziej rzetelne wystawianie ocen mogą umożliwić moim skromnym zdaniem jedynie dwie mega czasochłonne zmiany. Pierwsza to w pełni spersonalizowane sprawdziany. Sytuacja, kiedy każdy temat jest inny leczy ściąganie, ale jest koszmarem dla prowadzących zajęcia zarówno na etapie układania tematów jak i sprawdzania prac. Druga to powrót do źródeł, czyli prawdziwe colloquium, czyli rozmowa. Zakładając dwadzieścia minut na rozmowę daje to dodatkowe 90 godzin, co jest oczywiście niewykonalne.
Oczywiście wiem doskonale, że misją uczelni jest przekazywanie wiedzy, ale wydajemy także certyfikaty, czyli dyplomy i powinniśmy to robić rzetelnie. Napisałem tyle słów, bo mam po ostatnim semestrze coraz więcej obaw, że największe problemy z zaliczeniem mają… uczciwi studenci, a na to nie ma po prostu mojej zgody.
R. Robert Gajewski