Informator Edukacyjny (2)
8.07-21-07.2020
Poziom interakcji
Istotnym elementem edukacji na odległość jest to, że może ona przebiegać anytime & anywhere, czyli właśnie w sposób asynchroniczny. Jest to niewątpliwa zaleta, szczególnie w kontekście studiów niestacjonarnych – zajęcia w niedzielę o ósmej rano nie są dla nikogo dobrym pomysłem. Najprawdopodobniej w nadchodzącym semestrze będziemy mieli mieszankę różnych sposobów prowadzenia zajęć. Warto więc spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, kiedy jaki sposób i tryb wybrać.
Wykłady, co mówi moje doświadczenie, to zajęcia o niskim poziomie interakcji. Studenci w przerwie zadają pytania, ale dotyczą one najczęściej spraw organizacyjnych a nie przekazywanych merytorycznych treści.
Seminarium to „metoda nauczania oparta na czynnym uczestnictwie uczniów, którzy samodzielnie opracowują część zagadnień poruszanych na seminarium i następnie przedstawiają swoje opracowania w postaci prezentacji, referatu czy też w jeszcze inny sposób, jak również biorą aktywny udział w dyskusji nad danym zagadnieniem, wykazując się posiadaną wiedzą”. Zajęcia typu seminaryjnego mają bardzo wysoki poziom interakcji w czasie rzeczywistym.
Wykłady są więc dobrym kandydatem do przeprowadzania ich w sposób asynchroniczny, jeśli tylko wykładowca stwierdza niski poziom interakcji ze studentami.
Z drugiej strony seminaria powinny odbywać się w sposób synchroniczny. Trudno jest sobie wyobrazić ożywioną i składną dyskusję na forum, które jest z natury asynchroniczne.
Nie będę nawet próbował udawać, że znam się na wszystkim. Nie będę, więc nikomu mówił, jak ma prowadzić ćwiczenia audytoryjne i projektowe, synchronicznie czy asynchronicznie. Stwierdzam jedynie, że ważnym czynnikiem decydującym o wyborze jest poziom interakcji. Ponieważ od 30 lat prowadzę w zasadzie jedynie zajęcia komputerowe znam się na tym i wypowiem się później na ten temat.
Magiczne słowo wytrych online
W rektorskiej ankiecie dotyczącej e- trzykrotnie pojawiło się magiczne słowo wytrych online. Pierwszy raz w kontekście oceny udziału Studentów w zajęciach online. Drugi raz w kontekście oceny aktywności studentów w zajęciach online. (Swoją drogą konia z rzędem temu, kto mi wyjaśni różnice między udziałem a aktywnością. Udział to nie jest obecność, udział ma być właśnie aktywny, więc po co dwa pytania o to samo?) Trzeci raz padło pytanie o moje doświadczenie w prowadzeniu zajęć online. Pamiętam, jak gdy dziesięć tak temu prowadziłem pierwsze wykłady w postaci webcastingów na jednej z konferencji zobaczyłem referat zatytułowany po prostu wykłady online. Pobiegłem do wysłuchać i byłem rozczarowany, bo te wykłady online to były pliki PDF w sieci. Znowu podeprę się SJP PWN. Online to „dokonywany za pośrednictwem sieci komputerowej, głównie Internetu”. SJP (bez PWN) definiuje online jako „podłączony do Internetu, za pośrednictwem Internetu”. Tylko tyle i aż tyle. Online nie znaczy bowiem na żywo. Z na jest związany jeszcze jeden termin – na odległość. Distance Learning czyli Kształcenie na Odległość ma swoje początki w XIX wieku, wtedy jako kursy korespondencyjne. W czasie pandemii były w telewizji lekcje i korepetycje – to jest klasyczne kształcenie na odległość w formie na żywo, ale nie online! Tak więc podsumowując od biedy powieszenie plików w Internecie i oczekiwanie na maila wypełnia kryteria kształcenia online! Ale czy o to w tym wszystkim chodzi?
Pierwsze wrażenia i refleksje
Jeszcze przed ukazaniem się pierwszego numeru informatora pogadałem na czacie Teams z Panem Doktorem Tomaszem Łukasiakiem, z którym przed laty pracowaliśmy razem w OMK i ZZI. Oto odpowiedź na moje pytanie o wrażenia i refleksje po zdalnym semestrze.
Prowadząc swoje zajęcia przed kamerą na spotkaniu zdalnym odczuwałem pewien dyskomfort, bo nie widziałem reakcji „sali”. Pytań w trakcie zajęć oraz bezpośrednio po zakończeniu prezentacji nie było – studenci wiedzieli, że nagrany materiał będzie udostępniony więc prawdopodobnie dlatego nie zadawali pytań sądząc, że potem „dosłuchają” tego co im umknęło lub nie zostało opowiedziane wystarczająco jasno. Owszem, nagrane zajęcia, wykłady itp. pomagają opanować wiedzę, ale wg. mnie kontakt zajęciowy jest potrzebny. To tak jak z książką – niby wszystko tam jest, ale na wykład/ćwiczenia lepiej iść i to nie dlatego żeby wykładowca cię zauważył. Natomiast wszelkiego rodzaju testy wiedzy, kolokwia, sprawdziany przeprowadzane trybem „dla całej grupy” na „spotkaniu” nawet z ustalonym reżimem czasowym uważam za totalną pomyłkę. Zbyt duża pokusa i możliwości ściągania. Być może jak by wszyscy włączyli kamery to nabrało by to jakiegoś sensu. Jedynym sposobem obiektywnej weryfikacji wiedzy w trybie zdalnego nauczania może być, wg. mnie, jedynie indywidualna rozmowa na video-kanale.
Problem z nauką polega na tym, że w większości, studenci chcą zaliczyć a niekoniecznie „się nauczyć” niektórych przedmiotów. I tu leży problem. Taki student będzie oszukiwał na egzaminie, kupował prace domowe itd. Czy będziemy go edukować zdalnie czy konwencjonalnie to i tak na jedno wyjdzie. Ale weryfikacja „zdalna” jest w wielu aspektach ułomna. To nie to samo co spotkanie osobiste (nie na kanale) z prowadzącym/egzaminującym.
Bardzo pozytywnie natomiast oceniam konsultacje video i „zadania” ćwiczeniowe które w obecnej sytuacji studenci, chcąc nie chcąc, muszą rozwiązywać samodzielnie lub w małej grupie kolegów przy ograniczonej pomocy ze strony prowadzącego. Tu mają możliwość wykazania się kreatywnością. Poza tym, uważam, że projekty robione w domu a nie na sali są jakby bardziej dopracowane. Na sali zajęciowej zaistniały problem „rozwiąże” szybko kolega, który już się z tym uporał, ale nie koniecznie pokaże przyczyny powstania problemu i wyjaśni jakie są możliwości rozwiązania/uniknięcia takiego problemu. W edukacji zdalnej taka „koleżeńska” pomoc nie jest już tak prosta i wielu studentów zapewne woli samemu uporać się (kreatywnie) z problemem niż korzystać z pomocy kolegów.