Jeden z moich studenckich komentatorów skomentował moje określenie – niedawno, w 2005 roku… Dla niego to była epoka, w 2005 był w szkole podstawowej. Jestem upartym baranem zodiakalnym. Niedawno w 2016 roku…
Zanim zdradzę co i jak mały test, pytanie. Czym się różni dyskusja akademicka, czyli w domyśle durnowate bicie piany o niczym od poważnej debaty o przyszłości? W zasadzie niczym, czyli decydującą decyzją decydującego decydenta co jest czym.
Moje próby dyskusji o przyszłości wydziału kończą się stwierdzeniem – dyskusja akademicka. Mam w tym miejscu ważną informację – ja się jeszcze nie kończę i nie mam zamiaru kończyć.
Jak słyszę i czytam, że mamy :”nadzieję, że uda się wreszcie skorzystać z USOS”, albo że „sprawdziany w USOS to byłaby rewolucja” to nie ukrywam, że brzuch będzie bolał mnie ze śmiechu do końca tygodnia.
Dokładnie sześć lat temu 25 maja 2016 na tym blogu pisałem o sprawdzianach i przygotowałem pokazy opublikowane w kolejnych dniach. A instrukcja, dziś niestety przestarzałą, jest od 2011 roku. Tekst, że „należałoby to dobrze przygotować łącznie z instrukcjami i pokazami” znowu rodzi pytanie o jednostkę chorobową. Po co przygotowywać coś, co jest już gotowe. Jedyna odpowiedź jest taka – należy to przygotować z jedynie słusznych pozycji.
Ale co do upływu czasu też muszę się uderzyć w pierś, bo o ile rok 2003 czy 2005 to zauważalnie dla mnie historia odległa, to gdyby nie pandemia i ukończenie studiów to totalnie nie widziałbym różnicy między 2016 a 2021.
Ciekawe, bo o ile zorientowanie czasowe jakichś wydarzeń z okresu podstawówki, gimnazjum (tak, tak, ja kończyłem gimnazjum, jak przed wojną!) czy liceum jest dla mnie proste, to jak mam się zastanowić nad sytuacjami mniej odległymi w czasie, z okresu studiów, to paradoksalnie bardziej się muszę zastanowić, bo czy to był rok 2015 czy 2017, a może 2019 to ta różnica jest mniej zauważalna, niż we wcześniejszych etapach życia, gdzie człowiek intensywnie rósł, co rusz zmieniał szkoły i etapy edukacji i zorientowanie czasowe z tego powodu jest prostsze, bo są wyraźne granice. Na WILu studiowałem nieprzerwanie 6 lat (5,5 bite studiów plus jeszcze dokończenie pracy mgr) i nigdy nie miałem tak długiego jednego etapu edukacji – okres szkolny 0-III spędzałem w małej wiejskiej szkole, następnie były co rusz kolejne 3-letnie okresy aż do matury, a tu nagle taka dłużyzna, sześć lat… Pewnie jeszcze trochę i też będę mówił: „wcale nie tak dawno, bo w 2021…” a okaże się, że to 16 lat temu 😉