Informator Edukacyjny (17)
31.01.2021 – 8.02.2021
Lekki zawód…
Na webinarium Polskiego Towarzystwa Naukowego Edukacji Internetowej PTNEI zalogowałem się zwiedziony i uwiedziony następującym tekstem zaproszenia. Webinarium będzie w całości poświęcone tematyce zdalnej weryfikacji efektów uczenia się. Jak to się mówi – reklama jest dźwignią handlu… Prezentacja była o wszystkim, ale nie o tym co było zapowiadane, co bardzo trafnie zauważył jeden z uczestników. Nie dowiedziałem się niczego nowego, poza tym, że w Gdańsku też już wiedzą o ocenie kształtującej, czyli formatywnej, co prezentowałem na konferencji IWE-2020 i co opisałem w informatorze. W warstwie merytorycznej nie jesteśmy więc w żadnym przypadku gorsi. Tylko że Gdańsk to robi od lat instytucjonalnie a ja na zasadzie wolontariatu. Było trochę dyskusji, w której trzy razy zabrałem głos broniąc zdrowego rozsądku. Musiałem się mocno gryźć w język, bo seminarium de facto organizowała Politechnika Warszawska i OKNO. Ale w nagrodę za pyskowanie zostałem zaproszony jako referent na kolejne marcowe seminarium.
Punkty ujemne
Prelegentka bardzo ostro skrytykowała ujemne punkty w testach przedstawiając się jako zwolenniczka stymulacji pozytywnej. Zacząłem moją wypowiedź od tego, że też jestem gorącym zwolennikiem stymulacji pozytywnej. Bardzo chciałbym, aby władze różnego poziomu zamiast straszyć mnie ocenami i weryfikacjami pokazywały marchewkę. Obawiam się, że marchewka jest już w pełni skonsumowała, został tylko kij. Pokazałem trzy przykłady, gdzie błędna odpowiedź przynosi tragiczne skutki. Saper ma trzy druciki – czerwony, zielony i niebiski. Jak przetnie zły to jest bum i zgon. Lekarz ma postawić diagnozę. Jak postawi złą to pacjent może umrzeć. Inżynier budowlany ma odpowiedzieć, czy belka wytrzyma. Wytrzyma, wytrzyma i… ginie trzech robotników. Strzelać to sobie można w lunaparku z wiatrówki do kwiatków. Saper, lekarz, inżynier mają wiedzieć a dodatkowo być świadomymi swojej niewiedzy. Jak pianista nie trafi w klawisz jest fałsz, jak nie trafi saper, lekarz, inżynier może być zgon. Powiało grozą, ale o dziwo wszyscy się ze mną zgodzili.
Ściąganie…
W pewnym momencie na moje szczęście lub nieszczęście dyskusja zeszła na zapowiadany tytułowy temat, ale jakoś dziwnie. Okazało się, że to podobno my nauczyciele jesteśmy w dużej mierze winni i odpowiedzialni za ściąganie. Powinniśmy częściej stosować model „open book exam” i bardziej różnicować zadania. Szczególni rozbawiła mnie ta druga propozycja. Sprawdzian z Mathcada pisało 160 osób, jest do rozwiązania 12 zadań, czyli… Mam wymyślić prawie dwa tysiące zadań. Piękne, przed czy po wypełnieniu slotów? Skoczyło mi ciśnienie i znowu zabrałem głos. Zacząłem od retorycznego pytania, kto chce być leczony przez lekarza idiotę, który zaliczał w pandemii w towarzystwie Wujka Google… Bardzo uważnie pilnuję studentów na sali nie dlatego, że kiedyś fascynowało mnie SB, UB i MO a dziś jestem za stary na CBA, ABW, CBŚ… Nie czuję się nijak dotknięty tym, że oszukał mnie jakiś drobny cwaniaczek. Studenci ściągając oszukują samych siebie, co wychodzi na rozmowach kwalifikacyjnych przy staraniu się o pracę. Do szewskiej pasji i białej gorączki doprowadza mnie sytuacja, w której w tym uroczym kraju uczciwi ludzie mają gorzej niż oszuści. Jeśli rośnie skala nieuczciwego otrzymywania zaliczeń zaczyna to być niebezpieczne. Trzeci semestr pandemicznej edukacji to połowa czasu kształcenia inżyniera. To już przestaje być zabawne! Egzamin dyplomowy, który powinien być świętem, ma logistykę jak start promu kosmicznego. Sprawdzanie dowodu to ponury żart, bo jak promotor nie zna dyplomanta to dramat. Obserwowanie kilkudziesięciu osób przez kamerki w Teams to sztuka dla sztuki. A oświadczenie każdy podpisuje bez zmrużenia okiem na czele z wierzącymi i praktykującymi katolikami. Moim zdaniem problem jest od strony technicznej bardzo trudny do rozwiązania – przykładem są kioski do zdawania egzaminów RedHat.
Ni pies, ni wydra…
Ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra… Trzeci raz skoczyło mi ciśnienie, jak zaczęło się opowiadanie o e‑learningu. Nie wytrzymałem, zabrałem głos i seminarium zakończyło się. To co się dzieje na uczelniach w tym na Politechnice Warszawskiej ma tyle wspólnego z e‑learningiem co Fiat 126 z wyścigami Formuły 1. Możemy dowolnie zaklinać rzeczywistość, ale to niczego nie zmieni. To co robimy, czyli zdalne prowadzenie zajęć zgodnie ze stacjonarnym rozkładem to paranoja a nie e‑learning. Opowiadanie o tworzeniu materiałów to zaklinanie rzeczywistości. Przecież wiemy, że jesteśmy więźniami pensum. Rozliczeniu podlegają nie przygotowane materiały, ale tablico-godziny teraz sprytnie zastąpione przez Teamso-godziny. To jest ta sama smutna rzeczywistość co w stacjonarnej sali. Nie można przygotować nagrań dla ośmiu grup zajęciowych, bo nie zostałoby to rozliczone jako realizacja pensum. Trzeba powtarzać osiem razy to samo do ekranu, co jest chorym absurdem. Dopóki więc nic nie zmieni się w kwestiach pensum i jego rozliczania używanie nazwy e‑learning na określenie tego co się wyprawia na uczelniach jest nie na miejscu i jest po prostu oszustwem.
Mega paranoja, czyli SZPoN…
SZPoN to wirtualny urząd i nie tylko, to System Zdalnej Pracy oraz Nauki. Gdyby ta wiadomość nie pojawiła się na portalu gov.pl nie uwierzyłbym. Popatrzyłem – portal nie został zhakowany… Czytam, przecieram oczy, patrzę się ponownie, widzę ciągle to samo… „Jeszcze w tym roku wdrożymy jednolity, ogólnopolski system ułatwiający zdalną pracę urzędników i ich kontakt z obywatelami. Nie tylko pozwoli efektywnie zarządzać obsługą spraw, ale pomoże też skrócić kolejki w urzędach.” Czytam dalej – jest jeszcze ciekawiej. Cytuję w całości, żeby ktoś nie zarzucał mi manipulacji. „Budujemy rozwiązanie, którego nie ma – zapowiedział w poniedziałek minister Marek Zagórski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wspólnie z wiceminister funduszy i polityki regionalnej – Małgorzatą Jarosińską – Jedynak zaprezentowali SZPoN, czyli System Zdalnej Pracy oraz Nauki.” Tyle budujemy… Najpierw milion samochodów elektrycznych. W drugiej kolejności mityczny Port Lotniczy Baranów. Najlepiej wychodzi nam nie tyle budowa co destrukcja, czyli przekop. A teraz najciekawsze! „Mówiąc najprościej SZPoN będzie mógł zastąpić dostępne na rynku komercyjne rozwiązania umożliwiające videorozmowy, wymianę plików, wiadomości itp. To system, który usprawni także komunikację między obywatelami i urzędnikami. – Braki niezbędnych do prawidłowej pracy urzędników aplikacji informatycznych są doraźnie wypełniane komercyjnymi rozwiązaniami, które generują m.in. dodatkowe koszty. Z naszego rozwiązania każdy urząd będzie mógł korzystać bezpłatnie – powiedział minister Marek Zagórski. Budowa i wdrożenie SZPoN finansowane są z Funduszy Europejskich – Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (POWER). Ramowy budżet działania to 9,5 miliona złotych. SZPoN będzie zawierał dwa moduły – do zdalnej pracy i zdalnej edukacji. Oba będą mogły być wykorzystywane zarówno przez urzędników, jak i obywateli. – To program, który systemowo rozwiąże problem bezpłatnego dostępu dla każdego urzędu do narzędzi pracy i nauki zdalnej. To także wsparcie techniczne dla urzędów poprzez wiele kanałów komunikacji, m.in. chat, infolinię, chatbot – powiedziała wiceminister funduszy i polityki regionalnej Małgorzata Jarosińska – Jedynak.” Po prostu odlot. Za 9.5 miliona złotych w pół roku powstanie produkt lepszy od MS Teams. Już widzę, jak cały Microsoft wali w gacie ze strachu. A ja zaczynam budowę rakiety i statku kosmicznego do podróży poza Układ Słonecznych. Mam już listę pasażerów, wierzę, że się zgodzą odbyć podróż życia!
Propozycja tematów warsztatów
Warsztaty będą odbywały się codziennie o 15:10 (kto zgadnie skąd taka godzina?) od poniedziałku 15 lutego do piątku 19 lutego. Być może wiele osób rozczaruję, ale na warsztatach nie będzie mowy o Teams, to cudo techniki będzie jedynie wykorzystywane. Wszyscy doskonale wiedzą, że Teams to nie jest moja bajka. Co więcej opieranie całego kształcenia na Teams uważam mówiąc delikatnie za poważne nieporozumienie. W pierwszym dniu chciałbym wszystkim poczatkującym przedstawić Moodle i jego możliwości. Centralka poza Teams wprowadza także uczelniany Moodle. W drugim dniu, czyli we wtorek chciałbym się skoncentrować na testach, czyli quizach. Oczywiście w Moodle a nie w Teams. Test jest oczywiście narzędziem dyskusyjnym, ale niezbędnym w pandemicznej edukacji. Środa to inne aktywności w Moodle a przede wszystkim zadanie, które można wykorzystać w przeróżny sposób. Przedostatni dzień, czyli czwartek chciałbym poświęcić multimediom i ich tworzeniu. Choć jesteśmy przez regulacje prawne zmuszeni do „zdalnego prowadzenia zajęć” pozostaję optymistą i wierzę, że można zmodyfikować proces kształcenia zamieniając prowadzenie zajęć na przygotowanie multimedialnych materiałów i konsultacje. Ostatni dzień, czyli piątek to będzie mikser, czyli sesja pytań i odpowiedzi. Oczywiście nie potrafię odpowiedzieć na każde pytanie, ale obiecuję, że będę się bardzo starał. Zapisy umożliwia ankieta. Należy podać swoje imię i nazwisko i wybrać spotkania. W polu tekstowym proszę o podanie szczegółowego zakresu tematyki, którą warto abym poruszył.
Powtórzę kolejny raz – spróbujmy wejść w nowy semestr profesjonalnie. Rok temu w marcu wszystkich nas zaskoczyła pandemia. Potem latem był ogłaszany koniec pandemii, najpierw na przełomie czerwca i lipca (co to była za okazja?), potem na końcu sierpnia (dlaczego?). Nie było atmosfery, aby wbrew partyjno-rządowemu optymizmowi marnować wakacje na pracę i przygotowania. Przed tym trzecim aktem, semestrem, pandemicznej edukacji moim zdaniem warto „skupić moc”.
R. Robert Gajewski