Informator Edukacyjny
24.12.2020 – 28.01.2021
Suma problemów jest stała…
A kto się tłumaczy, ten się oskarża… Kolejny numer Informatora Edukacyjnego planowałem wypuścić znacznie wcześniej, ale… Zdalne prowadzenie zajęć ma dla mnie ciągle więcej plusów dodatnich niż ujemnych. Nie tracę prawie trzech godzin dziennie na dojazdy na uczelnię. Ale ponieważ ciągle szybciej mówię niż piszę zyski są pozorne. W świąteczną przerwę trochę ładowałem akumulatory przed styczniowym finiszem. A jak się zaczął finisz to informator spadł z agendy, choć tematów do poruszenia jest multum. Bodźcem do tego rzutu na taśmę była dzisiejsza rada wydziału i krótka choć soczysta wymiana zdań na temat Teams. Dla mnie, to wierzchołek góry lodowej, więc do roboty. Stańmy w prawdzie! Może ktoś „da głos w sprawie” na Senacie? Kto korzysta z USOS mógł zauważyć, że system muli się. Ten stan ma trwać i trwa mać! Okazało się bowiem, że „fachowcy” z CI nie pomyśleli o wydajności macierzy dyskowej. To jakby ktoś zaprosił 300 osób do sali dla 30 osób i dziwił się, że się nie mieszczą, bo kurczaczek przyszli wszyscy. W „informatyce” poza drutami i blachą ważne jest także logiczne myślenie.
Pierwszy artykuł…
Pierwszy artykuł, który mnie zbulwersował pochodzi z początku stycznia i dotyczy „zastępczego zaliczania”. Sprawę opisałem na moim służbowym blogu. Zacytuję początkowy fragment: „My udajemy, że uczymy, a młodzież, że się uczy – to odczucie coraz większej liczby nauczycieli oraz uczniów, którzy na co dzień uczestniczą w zdalnych lekcjach. Fikcją staje się już nie tylko udział w zajęciach, ale też sposób weryfikowania wiedzy. Rynek nie znosi próżni, więc w sieci jak grzyby po deszczu powstają firmy, które za odpowiednią kwotę rozwiążą sprawdziany podczas ich trwania.” Jeśli powstają firmy, które się tym zajmują, to może jednaj jest problem? Już widzę moich kolegów jak mnie krytykują za niegodne nauczyciela akademickiego rzucanie podejrzeń na Bogu ducha winnych i kryształowo czystych jak łza Studentów. Nie będę niczego rzucał, ja tylko z „bydlęcą obojętnością” cytuję obce źródła. Nasi Studenci są oczywiście kryształowo czyści… Ale zawsze istnieje zagrożenie, że problem dotrze na ten najwspanialszy ze wspaniałych wydział…
Kolejny kamyczek…
Kolejny kamyczek do ogródka niewinności opisałem na moim służbowym blogu 7 stycznia. Pan Doktor Gajderowicz z Uniwersytetu Warszawskiego ma o dziwo dokładnie takie same zdanie jak ja. Najpierw powiedział to, co ja mówię moim Studentom od lat. „To, że obecne roczniki studentów przez dwa lata nie będą miały sesji z prawdziwego zdarzenia, sprawia, że ci nieuczciwi, otrzymując najwyższe oceny, praktycznie nie musieli się niczego nauczyć. To stanowi problem dla całego systemu edukacji. Nikt nie chciałby przecież pójść na wizytę do lekarza, czy pracować z ekonomistą, który ma dwuletnią lukę w wykształceniu.” Oczywiście zacierać łapki mogą „eksperci budowlani”. Wzrośnie liczba awarii i będzie za co wystawiać rachunki. Tak więc dla niektórych im jest gorzej tym jest lepiej. Pan Gajderowicz odnosi się także do sprawdzania wiedzy Studentów. „Totalną porażką w przypadku nauczania zdalnego jest sprawdzanie wiedzy studentów i sesja egzaminacyjna – ocenia Gajderowicz. I tłumaczy, że podczas kryzysu z jednej strony można uczyć zdalnie całkiem skutecznie, ale ocenianie w ten sposób wiedzy studentów jest pomyłką. – System zdalnych egzaminów w wykorzystywanym kształcie ma wady w poprawności motywacyjnej. Zachęca wręcz do nieuczciwości. Wykładowcy tworzą wielkie banki pytań, które mają uniemożliwić współpracę podczas egzaminu, ale studenci łatwo potrafią ich przechytrzyć.” Ta heroiczna walka wykładowców o rzetelne ocenianie przyjmuje czasami kabaretowy wymiar.
Samoobrona?
Okazuje się, że… Wykładowcy udają studentów, żeby wejść do grupek na FB. Po co? Aby dowiedzieć się, jakie są źródła masowego cudu bezproblemowego zaliczania. Do tego także odniosłem się na moim służbowym blogu. „Egzaminy zdalne to raj dla nieprzygotowanych studentów. Wystarczy dołączyć do odpowiedniej grupki na Facebooku lub znaleźć takową na Discordzie, pobrać wszelkie udostępniane tam pomoce naukowe w postaci ściąg i gotowych odpowiedzi na pytania z zeszłego roku i gotowe, można przystępować do egzaminu i zaliczyć go bez większego wysiłku.” Tak zdaniem SipdersWeb wygląda rzeczywistość egzaminacyjna. Ja ze swojej strony mogę stwierdzić jednie jedno. Nigdy od 43 lat nie miałem takich wspaniałych wyników. Wiem, wiem. To Studenci z nudów, pozbawieni rozkoszy życia akademickiego zaczęli się uczyć. Być może jednak jest coś na rzeczy… Jak byłem 47 lat temu na pierwszym roku był jeden czarno-biały program partyjnej reżimowej telewizji, a o ARRPANET nikt nie wiedział, że o Internecie nie wspomnę, bo go jeszcze nie było. Być może po prostu tak z nudów pilnie zgłębiałem tajniki matematyki i mechaniki, że o programowaniu Odry 1024 w Algolu nie wspomnę.
Wasiwaka+
W rodzinie jest Studentka trzeciego roku medycyny – mam więc na bieżąco informacje, jak wygląda „zdalne prowadzenie zajęć” na tym odsądzanym od czci i wiary WUM. Jestem coraz starszy i coraz bardziej interesuje mnie, czy kolejne pokolenia lekarzy będą coś wiedziały, czy tylko będą wiedziały, czego nie wiedzą. Na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym istnieje Centrum Doskonalenia Edukacji Medycznej. Na Politechnice Warszawskiej jest… Centrum Informatyzacji , czyli permanentnego cyfrowego chaosu. Jak to mawiam – etos, chaos i paraliż… Z dniem 20 lutego wiele osób przestanie móc odbierać pocztę uczelnianą i zapanuje błoga cisza. Jest oczywiście jeszcze OKNO, czyli Otwarte Kształcenie Na Odległość, otwarte oczywiście tylko dla tych, którzy płacą. CDEM wydał we wrześniu ubiegłego roku bardzo ciekawy raport – Kształcimy zdalnie… czyli jak? Ten raport „firmuje” swoją przedmową Pani Prorektor ds. Kształcenia w latach 2016-2020. Czym zajmował się nasz Prorektor ds. Kształcenia? Ano wydawaniem dyrektyw i nakazów dotyczących obligatoryjnych narzędzi używanych do mitycznego zdalnego prowadzenia zajęć. Przez prawie rok edukacji pandemicznej nikt na najlepszej, czyli elitarnej uczelni technicznej w tym kraju nie wpadł na pomysł, aby zrobić podobne badania. A może badania są, tylko ja o tym nie wiem? Albo wyniki są tajne i znane tylko centrali? Lecimy właśnie na drzwiach od stodoły, ciekaw jestem, czy wylądujemy jak debeściaki? A może wie coś na ten temat… Zespół Rektorski ds. Innowacyjnych Form Kształcenia? Jesteśmy mistrzami w powoływaniu kolejnych ciał i zespołów… Czy od mieszania herbaty stanie się ona słodsza?
VU 2020
Największym wstrząsem poznawczym, pozytywnym lub negatywnym (punkt widzenia zależy od punktu siedzenia) była konferencja Virtual University 2020. Mam świadomość, że niedługo mogę dostać zakaz uczestniczenia w konferencjach, bo znowu coś z nich wyniosę, coś, co zaburza święty spokój. Na szczęście wysłuchałem tylko jednego wystąpienia z Politechniki Gdańskiej, bo w trakcie obrad musiałem się zajmować „zdalnym prowadzeniem zajęć”. Ale to jedno wystąpienie było dla mnie wystarczającym wstrząsem. Zanim o tym jeszcze jedna refleksja. Po pierwszym pobycie w Delft w ramach projektu Tempus miałem trzydzieści lat temu głowę pełną pomysłów. Nie bez problemów umożliwiono mi złożenie sprawozdania na radzie wydziału. Co usłyszałem – „tu jest Poland a nie Holland Panie Gajewski, a Panu się wiatraki we łbie pozalęgały”. Teraz w czasie narodowo patriotycznego wzmożenia nawet nie próbuję pokazywać „obcych nam kulturowo” zgniłych zachodnich wzorców. Jak Panu Dziekanowi -2 mówiłem, co robi Politechnika Krakowska lub AGH słyszałem – „nikt tu Ciebie nie trzyma na siłę, sp…adaj do Krakowa”. Do trzech razy sztuka – ten wzorzec jest z Gdańska…
Centrum Nowoczesnej Edukacji
Politechnika Gdańska uruchomiła CNE. My mamy ten wymieniony z nazwy zespół już od 2016 roku. Ale jest z tym jak z… żarówką. Wynalazł ją rosyjski uczony Żarow czy też Żarówkow. A Edison? On wynalazł pierwszą działającą żarówkę. Punkt startu wszystkie uczelnie miały taki sam, tylko niektóre są nadal w dołkach startowych i zajmują się ograniczaniem użytkownikom możliwości korzystania z Teams. CNE zaczęło działalność od zatrudnienia grafika, filmowca, programisty i specjalisty od innowacji i rozwoju i założenia studia nagrań. Po co? Aby zapewnić nauczycielom akademickim wsparcie metodyka nauczania, grafika projektanta, filmowca montażysty i programisty. My jesteśmy innowacyjnie lepsi o dekadę – u nas każdy po wypełnieniu slotów jest: grafikiem, filmowcem, programistą i metodykiem. W lipcu i sierpniu na naszej uroczej Alma Mater nic się nie działo a w tym okropnym Gdańsku trwała wytężona praca. Powstała słynna już w Polsce Procedura 10 w wersji 7 regulująca precyzyjnie w zasadzie cały obszar zdalnego prowadzenia zajęć. Przygotowano kurs e-learningowy dla nauczycieli akademickich. Co więcej nie tylko przygotowano kurs, ale go uruchomiono i przeprowadzono. Kłaniają się Żarow i Edison. Mogę powiedzieć dumnie tak – ja już w marcu utworzyłem kurs Zdalni i Zdolni. Mógłbym dalej ćwiczyć tę zabawę – znajdź co najmniej dziesięć szczegółów różniących te dwa obrazki. To jest jak dzień i noc! Co mogę konstruktywnie zrobić, skoro podpisałem kontrakt na cztery lata i jestem tym pełnym nocnikiem? W wolnym tygodniu po sesji, czyli w dniach 15-19 lutego zapraszam wszystkich na cykl dedykowanych seminariów (warsztatów?) szkoleniowych poświęconych mitycznemu zdalnemu prowadzeniu zajęć. W przyszłym tygodniu prześlę wszystkim ankietę z proponowana tematyką i prośbą o dokonanie wyboru. Oczywiście wszystko jest inaczej niż w Gdańsku, bo tam uczestnictwo w kursie było zakończone certyfikacją. Ale tam Rektor (serdeczne pozdrowienia!!!) ma wszelakie… atrybuty władzy i skutecznie z nich korzysta w imię interesu uczelni i Studentów.
R. Robert Gajewski