Informator Edukacyjny (4)
5.08 – 18.08.2020
Zdalne zajęcia komputerowe
Prowadzę zajęcia komputerowe zarówno na pierwszym i drugim semestrze jak i na semestrach przed dyplomowych na studiach pierwszego i drugiego stopnia. Mam więc jak to się malowniczo mówi całkiem szeroki przegląd sytuacji.
Zajęcia z podstaw informatyki na pierwszym semestrze mają na celu wykształcenie umiejętności prawidłowego i efektywnego korzystania z oprogramowania typu edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny i pomocnik matematyczny przede wszystkim w kontekście prowadzenia i programowania obliczeń inżynierskich. Zajęcia w sali są „prowadzone” w trybie „hands-on” dla grup 30 osobowych przez dwoje prowadzących. Jedna osoba „tłumaczy i objaśnia” z wykorzystaniem projektora multimedialnego kolejne zagadnienia typu sposób (algorytm) rozwiązania liniowego układu równań. Druga osoba chodzi a najczęściej biega po sali i pomaga osobom, które mają trudności. W 99% są to pytania i problemy typu: „zgubiłem się, nie wiem, gdzie mam kliknąć”. Moim zdaniem tego typu zajęcia mogą i powinny być częściowo „prowadzone” w sposób… asynchroniczny. Tak, asynchroniczny! Student ma nagranie pokazujące dokładnie krok po kroku, gdzie ma kliknąć. Warstwa dźwiękowa tłumaczy po co i dlaczego. Synchroniczna obecność prowadzącego podczas procesu oglądania nagrania nie jest niezbędna. Co więc prowadzimy synchronicznie? Zajęcia, do których studenci przygotowali się samodzielnie w sposób asynchroniczny, na których „szlifujemy” umiejętności, odpowiadamy na pytania, rozwiązujemy problemy, „pogłębiamy, zgłębiamy i drążymy” oraz zadajemy pytania studentom. Tego typu podejście nazywa się odwróconą klasą o czym więcej będzie w następnym numerze.
Zajęcia z metod obliczeniowych mają zupełnie inny charakter. Studenci znają już oprogramowanie, potrafią z niego korzystać. Zajęcia koncentrują się na samodzielnym rozwiązywaniu zagadnień problemowych podobnych do prezentowanych. Jest to na przykład tworzenie własnych arkuszy obliczeniowych bazujących na utworzonych samodzielnie modelach matematycznych. W tych zajęciach jestem na sali opiekunem, tutorem, mentorem. Zadania są indywidualne, ale zachęcam studentów do wspólnego uczenia się. Studenci po sześciu semestrach pobytu na uczelni nie traktują już zajęć jak lekcje i potrafią studiować, pracować w grupie. Uważam, że tego typu zajęcia także mogą być prowadzone w sposób hybrydowy, częściowo synchronicznie i asynchronicznie. W obu przypadkach zajęcia synchroniczne sprzyjają utrzymaniu kontaktu, tylko wirtualnego, ale zawsze jednak kontaktu i to jest ich podstawowa zaleta.
Misja i ewaluacja (2)
Temat, problem misji edukacyjnej i ewaluacji okazał się ważny – poniżej druga część wypowiedzi Pana Profesora Piotra Woyciechowskiego.
Jestem świadom argumentów przemawiających za ostrymi regułami: poczucie sprawiedliwości, sprzeciw wobec promowania nieuczciwości i cwaniactwa, równe warunki dla wszystkich, własne przekonanie o skuteczności realizacji misji nauczania… można je mnożyć i trudno z nimi dyskutować. Aczkolwiek, na podstawie własnej 30-letniej praktyki nauczycielskiej, mógłbym spróbować je wszystkie nieco zrelatywizować, także w odniesieniu do rzeczywistości nie-zdalnej, tradycyjnej.
Na czas wymuszonego zdalnego nauczania, w okolicznościach, w których społeczność akademicka nie jest w pełni do tego przygotowana, sądzę jednak, że trzeba wrócić do fundamentu naszej misji – przekazywania. A egzekwowanie traktować z pewnym marginesem koniecznej pobłażliwości, nie przeżywając z tego powodu frustracji czy kryzysów, w rodzaju; „przecież to nie ma sensu”, „nie ma szans sprawdzić, czy on to zrobił sam”, „skoro nie mogę być pewien samodzielności studenta, to zasługuje on co najwyżej na dostateczny” itp.
Jestem głęboko przekonany, że potrzebne jest skoncentrowanie się na udoskonalaniu metod i form zdalnego kształcenia, tak jak to robimy w tej chwili – i czemu dobrze służą aktywności gospodarza tego Informatora. Rzeczywistość zdalna zagościła u nas na dobre, i co raz więcej jest głosów, że „po…”, także pozostanie w znacznie rozbudowanej formie w stosunku do czasu minionego. Wśród tych zdalnych metod i form jest miejsce na tworzenie i doskonalenie odpowiednich narzędzi weryfikacji wiedzy i umiejętności, ale nie jest to potrzeba pierwszoplanowa.
Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy – etyczny. Brak możliwości zweryfikowania samodzielności prac studentów bardzo łatwo werbalizuje się w naszych rozmowach, w formie podejrzeń o nieuczciwość studentów, o tzw. „robienie nas w konia” itp. Uważam, że w tej sprawie trzeba zachować bardzo dużo rozwagi, w myśl jednego z fundamentów prawa rzymskiego: „praesumptio boni viri”. Zaniechanie tej zasady domniemania niewinności niczemu dobremu służyć nie może, a w naszym przypadku w szczególności: jeśli student poradził sobie z postawionym przed nim problemem w przewidzianym na to czasie – wykazał umiejętności oczekiwane lub ekwiwalentne. To znaczy albo umiał zrobić albo znaleźć źródło, które powiedziało, jak zrobić. Jedno i drugie cenne. Dalsze podawanie w wątpliwość tego faktu, pachnie niebezpiecznie formułą „absolutio ab instantia”, zaniechaną szczęśliwie po czasach Inkwizycji.
Chciałbym być dobrze zrozumiany: nie namawiam absolutnie do zaliczania czegokolwiek studentom za darmo, i sam tak też nie robię. Myślę zresztą, że olbrzymia większość studentów by tego nie chciała, ponieważ łatwo zaobserwować, iż samoświadomość studenta, że posiadł jakąś wiedzę czy nabył umiejętność przynosi mu satysfakcję, zwłaszcza jeśli umiejętnie i interdyscyplinarnie mu ten fakt uświadomić w procesie dydaktycznym.
Reasumując jako swoją misję dydaktyczną, stanowiącą źródło satysfakcji i wyzwań, traktuję przekazywanie wiedzy i umiejętności, a ich egzekwowanie wykonuję z konieczności i poczucia obowiązku, ale bez przykładania do tego nadmiernego znaczenia. Ten model towarzyszy mi od zawsze, ale obecnie bardzo mi takie podejście ułatwia odnajdywanie się w zdalnym nauczaniu. Aczkolwiek dopuszczam myśl, że taka hierarchia wartości oznacza, iż jestem złym nauczycielem. Uniwersalność i bezdyskusyjność trzech starych prawd, przytoczonych przez prof. Gajewskiego w 1 numerze Informatora, skłaniają mnie jednak do pozytywnej autorefleksji w tej sprawie.
Czas wakacji poświęcę więc wraz ze swoim Zespołem przede wszystkim na to, jak przygotować się do zdalnego semestru zimowego i jak, w razie otwarcia takiej możliwości, wpleść w ten zdalny proces trochę laboratoriów w realu, tak aby studenci 3 semestru mieli szansę na, często jedyny w trakcie studiów, żywy kontakt z mieszanką betonową, z którą będą musieli niezawodnie umieć się obchodzić w życiu zawodowym na budowie.
Pierwsza próba podsumowania
Na forum dyskusyjnym Stowarzyszenia E-learningu Akademickiego „popełniłem” wpis dotyczący powstania ewentualnych rekomendacji w formie krótkiego przewodnika pomocnego w „zdalnym prowadzeniu zajęć”. Znalazłem też bardzo ciekawą, ale i długą książkę Edukacja w czasach pandemii. Temat „zdalnego prowadzenia zajęć” jest coraz bardziej gorący. Musimy starać się nadążać zarówno mentalnie jak i technologicznie za wymuszonymi pandemią zmianami w sferze edukacji. Nadążanie mentalne to budowanie wspólnej świadomości, że można skutecznie kształcić także poza murami uczelni. Nadążanie technologiczne to poznawanie nowych narzędzi i ich sprawne i skuteczne wykorzystywanie. A nad tym wszystkim unosi się fundamentalne pytanie – kiedy, jak i jakich metod i narzędzi używać…
R. Robert Gajewski