Patrząc na dzisiejszą liczbę nowych zakażeń (29 978) i zgonów (575) czekać nas będzie bardzo długi marsz ku normalności. Na tej drodze czeka nas niewątpliwie „rozgęszczanie” czyli kształcenie hybrydowe. Można do tego podejść bardzo prosto – grupy parzyste stacjonarnie w tygodnie parzyste a nieparzyste w nieparzyste ale to donikąd nie prowadzi tak jak „zdalne prowadzeni zajęć” z wykorzystaniem Teams. Warto spróbować wprowadzić blended learning. czyli B-learning. Do tego jest jednak niezbędne zupełnie inne ułożenie planu zajęć, czego moim skromnym zdaniem nie da się zrobić ręcznie. Potrzebne jest odpowiednie narzędzie informatyczne. Ale najpierw trzeba „ogarnąć” dwie sprawy. Po pierwsze należy uporządkować chaos związany z liczebnością grup na różnych rodzajach zajęć. Obawiam się, że takiego bogactwa jak 12 (projektowe), 15 (komputerowe), 16 (seminaryjne) i 24 (audytoryjne) nie udźwignie żaden system informatyczny. Po drugie należy odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, na jakim poziomie ma być prowadzona informatyzacja planowania zajęć – uczelnianym czy wykładowym. Doświadczenie z wdrażaniem przez wydział systemu DeanEx a potem przez uczelnię USOS a później przygoda z wydziałową ankietą dorobku, którą zastąpiło REPO pokazuje, że wychodzenie przed szereg to strata czasu i energii. Ja ze swojej strony zrobiłem na szybko kwerendę – bardzo obiecujące jest narzędzie typu OpenSource o nazwie jak w tytule wpisu – University Timetabling. Na tym kończę moją aktywność w tej kwestii. Nie należę do żadnego kręgu decyzyjnego, mogę jedynie sugerować i doradzać co niniejszym czynię.
Klęska szkolnictwa wyższego?
Będę jak zwykle polemiczny a nawet bardzo polemiczny… Skłoniła mnie do tego rozmowa z Panem Profesorem Konopczyńskim. W wielu miejscach zgadzam się z prezentowanymi tezami, szczególnie z tytułową, że szkolnictwo wyższe w pandemii koronawirusa poniosło klęskę. Przerażony jestem tym, że pedagog, członek Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN pisze tak: uważam, że wysyłanie studentom nagranych wykładów czy ćwiczeń jest skandaliczne. Konkluzja z tej całej rozmowy jest następująca. Brak bezpośredniego kontaktu z prowadzącym to parodia nauki. Zajęcia na uczelniach powinny odbywać się synchronicznie.
Pan Profesor jakby tkwił w XIX wieku, a mamy już XXI wiek… Podczas wykładów najczęściej nie ma interakcji – można więc je nagrać. Uważam, że skandaliczne nie jest nagrywanie wykładów lub ćwiczeń ale prowadzenie zajęć bez wykorzystania nowoczesnych multimediów tylko z wykorzystaniem kredy i tablicy i zmuszanie studentów do robienia notatkowej kopii takiego dzieła sztuki. Oczywiście brak bezpośredniego kontaktu jest słaby, ale czy na takim wykładowym monologu możliwy jest autentyczny kontakt z cała salą? Na koniec wraca mój koszmar – odbywanie zajęć. Tak, zajęcia mają się odbyć, być odbyte, a jak ich nie ma to są nie odbyte. Tyle o odbyciu… Ale czy Pan Profesor nie widzi innych elementów tak zwanego procesu dydaktycznego poza odbywaniem zajęć? Ja nie jestem pedagogiem, ale widzę…
UX czyli User Experience
W moich zmaganiach nad wyposażeniem w responsywność portali tworzonych ręcznie dwadzieścia lat temu wspomagał mnie dobrym słowem i radą jeden z moich młodszych kolegów. Termin młodszy kolega to ciekawa figura retoryczna w sytuacji, gdy jestem jednym z najstarszych pracowników… W ostatnim liście mój kolega (jak to się mówi – imię i nazwisko do wiadomości redakcji…) zainspirował mnie do napisania kilku słów o moim stosunku do UX czyli User Experience.
Zacznę od refleksji historycznej. Gdy prawie trzydzieści lat temu rzeźbiłem ręcznie w HTML pierwsze strony i portale najważniejsze było, aby „to” działało. Jak dziś patrzę na estetykę stron i portali z lat dziewięćdziesiątych to uśmiecham się z sympatią do świadectwa tamtej epoki. Pierwsze strony były najczęściej bardzo długie jak papierowa książka – nawigację umożliwiało coś na kształt menu na samym początku. Dlatego też jak pod koniec lat dziewięćdziesiątych „wymyśliłem” strukturę strony opartą na ramkach, w której to strukturze było coś na kształt menu byłem z tego dumny i blady.
Całość ekranu była podzielona na trzy części – ramki. Górna ramka zawierała „główne menu”. Poszczególne pozycje tego menu rozwijały się pionowo w ramce po lewej stronie – niestety nie bezpośrednio pod pozycją głównego menu jak w klasycznym drop-down-menu. Co zostało rozwinięte pokazywał odpowiedni kolor pozycji głównego menu. Pozycje tego menu po lewej stronie otwierały się w głównym oknie. Całość czasami uzupełniała stopka – ramka, która była na dole. Korzystając z tego własnego patentu opracowałem co najmniej trzy spore portale. W połowie pierwszej dekady XXI wieku stałem się już jednak bardziej nowoczesny – zacząłem korzystać z CMS czyli systemów Content Management System.
Mam pełną świadomość, że o sukcesie portalu decyduje najczęściej to mityczne UX. Nie jestem mistrzem kulinarnym i bardzo często zamiast do książki kucharskiej zaglądam do różnych blogów i portali kulinarnych. Co decyduje o wyborze źródła informacji? Szata graficzna i łatwość nawigacji. Zawartość merytoryczną jestem w stanie ocenić dopiero na końcu. W obszarze informacji bieżącej i politycznej mam oczywiście swoich faworytów a ich wybór jest merytoryczny.
Doceniając rolę UX w sferze portali edukacyjnych nie przejmuję się zbytnio wyglądem wydziałowego Moodle. Stronę techniczną i nawigację zapewniają twórcy systemu. Mnie się ona od lat niezmiennie podoba. Zawartość kursów zależy od ich twórców. Z podobnych założeń wyszli chyba twórcy portalu uczelnianego. To nie jest konkurs piękności! Portal ma sprawnie działać i mieć dobrą zawartość. Oczywiście, gdybym tworzył portal edukacyjny dla celów komercyjnych zacząłbym do UX.
Każdy może porównać dwa portale: ePW i eWIL. Centralne kafelki to po prostu linki jak sprzed 30 lat tylko w formie graficznej. Wydziałowe kafelki to kafelki+. Prawie robi wielką różnicę… Nowoczesne systemy i programy pomagają uzyskać wysokie UX. Trzydzieści lat temu jeszcze nie znałem Prawa Millera. Górne menu miało kilka pozycji, po rozwinięciu lewe kilkanaście. A człowiek jest stanie odróżnić i zapamiętać 7 +/-2 elementów. Stąd dawno dawno temu archaiczne menu MS Office miało fajną cechę. Najpierw rozwijało się kilka najczęściej używanych pozycji, potem całość. PowerPoint sugeruje podczas wyliczania magiczną siódemkę.
Mam pierwszy poziom umuzykalnienia. Wiem, kiedy grają a kiedy jest cisza. Podobnie jest z grafiką. Coś mi się podoba albo nie, więc nie jestem totalnym betonem i dyletantem. Ale ma trudności w graficznej kreatywności. Takim jak ja PowerPoint pomaga w wywołaniu efektu Wow! Grafikę i podpis program sam tak komponuje, że aż miło. Czego to ludzie nie wymyślą…
Moje dokonania sprzed 20-30 lat są dziś dostępne responsywnie na komórce, dzięki prostej dosyć przeróbce starego pomysłu. Znaczniki frameset i frame, które są niedostępne w HTML5 zastąpiłem iframe. Jeszcze gdzieniegdzie są problemy z polskimi literkami, ale wszystko idzie ku dobremu. Oczywiście nie upadłem na głowę i nie przebudowywałem struktury menu… Kolejne numery Informatora Edukacyjnego są „sprytnie” podzielone na kwartały. Sprytu zabrakło mi w Ann Arbor – prawie dwadzieścia zapisków z kolejnych tygodni pobytu jest w jednym worku i nie ukrywam trudno się po takim cudzie techniki nawiguje.
PS. Jako swoiste Post Scriptum dopisuję dwie osobiste refleksje o charakterze historycznym. Jak przystało na dziadka leśnego są one nieco typu a nie mówiłem…
W 2008 współtworzyłem portal wydziałowy oparty na CMS Joomla. Znamienne, że „nowy portal” to dla kolejnych wcieleń kolejnych władców punkt honoru i twarde jądro „reform”. W pamiętnym 2008 roku byłem odpowiedzialny za stronę nie-techniczną. Zacząłem od próby ustalenia, jakie informacje są potrzebne na portalu zdaniem społeczności wydziałowej i jak te wiadomości powinny zostać skategoryzowane. Pamiętam organizowałem spotkania, ankiety a na koniec zostałem z tym wszystkim sam. Oczywiście zdaniem większości wszystko było źle i nie tak. Cóż, jako naród jesteśmy zgodni jeśli chodzi o krytykowanie. Kolejna odsłona strony, która powstała po 12 latach ma inny silnik, jest być może ładniejsza, ale czy to jest najważniejsze? Właśnie, co jest moim zdaniem najważniejsze? Ważne jest to, gdzie co jest ale ważniejsze jest, aby informacja była aktualna i pełna. Od pół roku jestem profesorem uczelni i pełnomocnikiem ale strona o tym jeszcze nie wie, czyli jest aktualna inaczej. Nie ma żadnych informacji o sylwetkach pracowników i ich dorobku, czyli jest pełna inaczej. Jest jeszcze jeden problem jak skup butelek nierozwiązywalny od lat. Informacja o konsultacjach… Tak, ten link pokazuje, jak to sobie wyobraża centralna centralka. Ktoś powie żenada. Tak, ale ja mam na piśmie że zdaniem centralki tak ma być i trwać, trwa mać!
Drugie „studium przypadku” dotyczy portalu edukacyjnego, który powstawał rok później w 2009. Z wieloma osobami na wielu raczej nieformalnych spotkaniach dyskutowałem dwie fundamentalne kwestie: strukturę kursów i kursu. Tę pierwszą narzuciłem po namyśle jako administrator portalu przede wszystkim na podstawie „negatywnych obserwacji”. Na portalach, gdzie była struktura Instytuty | Zakłady | Osoby najczęściej panował chaos (a także patos i paraliż). W tej strukturze Osoby mogły zakładać samodzielnie kursy i oczywiście zakładały, co nie wygląda estetycznie na portalu. Problem z zespołami w Teams ma podobną naturę, choć bardziej istotny jest jego aspekt techniczny. Bo chaos widzi tylko prowadzący czasami studenci. Opracowałem także wzorcową strukturę kursu, coś na kształt szablonu, tak aby dla studentów każdy kurs wyglądał podobnie. No i zaczęło się… święte oburzenie, że jestem zamordystą, że nie mam prawa niczego nikomu narzekać. Ponieważ władcy jak Piłat umyli ręce jest tak jak jest – każdy robi jak chce, ale to jakby już nie jest mój problem. Portal oczywiście działa, ale studenci narzekają, że trudno jest się im we wszystkim połapać, bo każdy przedmiot wygląda inaczej.
W jednym z odcinków serialu Camera Cafe (czy ktoś to jeszcze pamięta?) jedna z bohaterek mówi, gdy maszyna nie serwuje kawy historyczne słowa – wsadu nie ma. Nie neguję UX – to na etapie tworzenia portalu jest rzecz najważniejsza. Ale jeszcze ważniejsza na etapie eksploatacji jest zawartość, czyli aktualność tego mitycznego wsadu.
ENHANCE
Czasownik to enhance oznacza uatrakcyjnić, uatrakcyjniać, ulepszyć, ulepszać, zwiększać, wzmacniać, poprawiać, podnosić. ENHANCE to także nazwa konsorcjum siedmiu europejskich uczelni, do którego wchodzi Politechnika Warszawska. W miniony piątek 12 marca odbyła się zdalna konferencja otwierająca działanie konsorcjum. Jeden z trzech wiodących tematów to próba odpowiedzi na pytanie, jak będzie wyglądało kształcenie po pandemii. Uroczystość była bardziej niż huczna – cytuję oficjalne doniesienia ze strony uczelni: Orkiestra Rozrywkowa Politechniki Warszawskiej “The Engineers Band” i orkiestra studenckiej NTNU Trondheim dały krótkie występy. Żeby nie być podejrzewanym o wyrywanie czegokolwiek z kontekstu zacytuję poniżej dwa obszerne fragmenty cytowanego wpisu.
Zorganizowano również cztery równoległe warsztaty tematyczne: Post-COVID Education, Smart Working, International Research Mobility i International Education Mobility. Władze uczelni konsorcjum, kadra naukowa i eksperci dyskutowali m.in. na temat edukacji cyfrowej i wartości, jaką może ona stanowić dla uczelni, sposobów organizacji pracy po pandemii oraz międzynarodowej mobilności badawczej i edukacyjnej. W konferencji wzięło udział ponad 1000 uczestników reprezentujących wszystkie uczelnie konsorcjum oraz partnerów stowarzyszonych, w tym Sieć Badawczą Łukasiewicz.
Od ponad roku głośno zastanawiam się, jak będzie wyglądać edukacja po pandemii. Uważam odpowiedź na to pytanie za kluczowe dla przyszłości wydziału i uczelni. Prawie trzydzieści lat życia poświęciłem edukacji cyfrowej starając się niestety nieskutecznie przekonać decydentów różnych szczebli i maści, że może ona stanowić olbrzymią wartość dla uczelni. Po co o tym piszę? Wśród ponad tysiąca uczestników tej zdalnej konferencji… Brawo. Bingo. Oczywiście mnie nie było, bo… Owszem, 4 marca tak jak wszyscy dostałem Newsletter CWM, ale niestety w natłoku spraw bieżących nie zapoznałem się z nim dokładnie. Dostałem go na adres uczelniany, który jest przepełniony spamem wysyłanym przez Teams i USOS… Nie dostałem żadnej informacji z poziomu wydziału, bo po co niepokoić i zapraszać „dziadka leśnego”. (Pozostaje jeszcze jedna możliwość – na ponad tysiąc osób nie było nikogo z tego uroczego i wspaniałego wydziału…) A więc skoro jest tak jak jest to… Nie obrażam się, bo nikt nie potrafi i nie może obrazić mnie bez mojej zgody, której oczywiście nie ma! Nie obrażam się, ale w „konfrontacji” konsorcjum ENHANCE nie mam żadnych szans, więc… Z dniem 17 marca 2021 z pytaniami dotyczącymi edukacji cyfrowej, wartości jaką może stanowić dla uczelni i szeroko rozumianej post-COVID Education proszę zgłaszać się do konsorcjum. Ja tu nawet nie tyle sprzątam co mnie po prostu pozamiatano i posprzątano…