Tryb stacjonarny mieszany…

Ponieważ ciągle dostają po łapkach za wychodzenie przed szereg odczekałem trzy dni czekając na informację o Komunikacie Rektora od wydziałowych autorytetów i władców. Nic się nie zadziało – pisze więc o tym na moim blogu z nadzieją, że ktoś to może przeczyta i… w pełni zrozumie. Jest to tylko jedna strona każdy da radę to przeczytać. Gorzej być może będzie z interpretacją. Jestem inżynierem i nie dopuszczam takich studenckich sformułowań jak błąd jest duży. Po pierwsze jaki błąd, bezwzględny czy względny. Po drugie co to znaczy duży, czyli innymi słowy ile on wynosi? 1%, 10% a może 100%. W komunikacie czytamy o zajęciach dla dużych grup – pytam się więc jaka jest definicja dużej grupy? Kolejna zagwozdka interpretacyjna to Obwieszczenie Ministra EiN z 10 marca 2021. Jest ono nieco inne od cytowanej i analizowanej przeze mnie pierwotnej wersji z 2018 roku. Na przykład punkt 5) ma inne brzmienie – weryfikacja osiągnięcia przez studentów efektów uczenia się odbywa się przez bieżącą kontrolę postępów w nauce. Znowu będę działał w podwójnej precyzji. Odbywa się ale gdzie? W sali na uczelni czy w przestrzeni wirtualnej? W tym brzmieniu punt jest oczywistą oczywistością. No bo jak ma wyglądać normalna weryfikacja? Losowanie oceny? Kontrola obecności? Stan epidemii nie został według mnie odwołany, czyli zajęcia na studiach mogą być prowadzone z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość niezależnie od tego, czy zostało to przewidziane w programie studiów. Czyli jeśli MEiN pozwala to decyzja należy jedynie do Rektora – czy dobrze rozumuję?

Wczoraj były 533 nowe przypadki, dziś jest ich 510. Ile musi być tych przypadków, żeby nie tylko wykłady były prowadzone zdalnie. Wiem, dużo. Tylko co to znaczy dużo? Wszystkim zaś polecam portal OurWorldInData.

Myszka

Psy przychodziły do nas po kolei „z lasu”. Po kolei też odchodziły. Zdecydowanie za szybko. Sara 2008-2019, Gapa 2009-2021, Myszka 2012-2021. Bardzo je kochaliśmy, a tak szybko odeszły, za szybko mimo naszej troski, opieki, starań. Dziś jeszcze bardziej wybrzmiewa we mnie myśl, której autorem jest albo Mark Twain albo George Bernard Shaw. Im bardziej poznaję ludzi tym bardziej kocham mojego psa. Tylko wszystkie trzy psice odeszły i została pustka.

Mówi się o zezwierzęceniu, o schodzeniu na psy. Nie ma głupszych określeń. W niedzielę w Radio 357 w audycji Life Guru wysłuchałem rozmowy z Marcinem Kostrzyńskim właśnie o zwierzętach, ich pięknej i wspaniałej mądrości. Gdyby ludzie więcej czerpali z mądrości zwierząt świat byłby lepszy i piękniejszy. Patrzę na ludzi a może ludzików wokół mnie. Tych z telewizora, radia, prasy staram się unikać jak ognia, ale tego się nie da uniknąć. Nie da się odizolować od tego ogarniającego nas sosu obłudy. Dopóki jestem jeszcze czynny zawodowo musze kontaktować się z ludźmi a może ludzikami z pracy, z uczelni, wydziału. I nie są to coraz częściej niestety kontakty przyjemne.

Zwierzęta (psy i koty bo takie znam i obserwuję) są szczere serdeczne i otwarte w relacjach z nami. Nie ma w tych relacjach drugiego i trzeciego dna, układów, układzików. Wszystko jest proste i jasne, przejrzyste. Nie ma w relacjach ze zwierzętami fałszu i obłudy. Zwierzęta nie prowadzą z nami głupawych gierek kto kogo – zwierzęta po prostu lubią się bawić, a zabawa to nie gierka… To, co zwierzęta odczuwają wobec nas jest bezwarunkowe i bezinteresowne. Owszem, chcą dostać smakołyk, chcą zostać pogłaskane. Ale gdy tego nie dostaną nadal nas kochają.

A teraz słów kilka o ludziach w kontekście zawodowym. W pracy spędzamy chyba większość swojego życia. Mnie praca coraz bardziej przypomina wędrówkę sapera po polu minowym. Zacznę od gierek, które uprawia większość, którymi to gierkami po prostu brzydzę się. Najważniejsze jest kto z kim. Nie ważne po co… Dawno już zaginęła bezinteresowność – liczy się tylko kasa, misiu, to, co będę z tego miał. Nie ma bezwarunkowości – zrobię tylko wtedy jak… Królują fałsz i obłuda. Dziś mówimy A, jutro B – tylko cholera zostają protokoły z posiedzeń, które nie kłamią… Klepiemy się radośnie po plecach myśląc zupełnie cos innego. Podobnie jest z uśmiechaniem się, które jest przyklejone i przestało cokolwiek znaczyć. Nic nie jest proste, jasne i przejrzyste – nawet zwykłe zasady przydzielania studentom wirtualnych pulpitów, że o procedurze egzaminu dyplomowego nie wspomnę. Ludzie są zamknięci i nieszczerzy – co innego myślą a co innego głośno mówią. Serdeczność zastąpiła dłoń zaciśnięta w pięść. A może tak odrobina wpatrzenia się w świat zwierząt i takiego pozytywnego zezwierzęcenia?

Wszystko nam rośnie…

Inflacja, poparcie, samozadowolenie i liczba nowych przypadków! To ostatnie w ostatnim tygodniu jakby zdecydowanie szybciej, ale pewnikiem ktoś celowo oszukuje, żeby wywołać stan wyjątkowego niepokoju społecznego.

Tu rodzi się moje jak zwykle głupie bo głupie dziecinne pytanie. Zanim je zadam przytoczę suchar z czasów mojej szkoły podstawowej w PRL. Jasio podczas lekcji jest na korytarzu i zanosi się śmiechem mówiąc – gdzie tu sens, gdzie tu logika. Przechodzący Dyrektor pyta co się stało. Jasio odpowiada. Zanieczyściłem gastrycznie powietrze w klasie. Pani mnie wyrzuciła za drzwi. Oni siedzą tam w smrodzie a ja tu na świeżym powietrzu. Gdzie tu sens, gdzie tu logika.

Za tydzień (od)będzie się tradycyjna ogólnopolska konferencja, drugi raz w formule online, drugi raz bez referatów i co najważniejsze możliwości rozmowy. Od zawsze twierdziłem, że na każdej konferencji najważniejsze są przerwy kawowe i rozmowy kuluarowe. Tak było na OCCE w Tampere! Tu w połowie września nie może się zebrać kilkadziesiąt osób, które to osoby 1 października rozpoczną zajęcia w zatłoczonych salach na uczelniach. Wiem, wiem… W przypadku konferencji to troska o moje zdrowie. A w przypadku zajęć? I gdzie tu jest sens i logika?

Dziś 406 przypadków. Jest to najgorszy wynik od 9 czerwca i wzrost w stosunku do ubiegłego tygodnia o 42%. Wszystkich pożytecznych mędrców, czyli inteligentnych inaczej informuję, że absolutnie mnie to nie ciesz, jak to niektórzy uważają. Pisze to słowa bez jakiejkolwiek satysfakcji „a nie mówiłem” głęboko zasmucony i zaniepokojony. Do tych ponad 70 tysięcy dodatkowych zgonów wywołanych przez COVID mogą i najprawdopodobniej dojdą kolejne tysiące lub dziesiątki tysięcy. To jest dramat i tragedia! Rodzi to pytanie, czy zrobiliśmy wszystko, aby temu zapobiec. Na tak zwaną wszczepialność nie mam w zasadzie najmniejszego wpływu. Mam wpływ w zasadzie jedynie na moje zachowanie – te trzy mityczne i już przez wielu zapomniane DDM – Dystans, Dezynfekcja, Maseczki. Na pewno pomogłaby inna organizacja edukacji oparta na blended learning. Ale nikt mnie nie słucha, a ci co udają, że słuchają ze zrozumieniem tłumaczą, że mogą niewiele albo wręcz nic.

ORCID story…

Jeszcze niedawno była lekka „aferka” na radzie, której byłem oczywiście uczestnikiem i bohaterem, a która dotyczyła odklikania czegoś tak kolejny raz w repo a dotyczącego znowu ORCID. Minęło trochę czasu i ORCID już nie jest niezbędny – teraz wyroczną publikacyjną będzie Polska Bibliografia Naukowa. I znowu zacznę się zabawa, z odklikiwaniem czego tam. Paranoja jest goła. A jak ktoś nie wierzy – proszę bardzo. Link do OPI – Państwowego Instytutu Badawczego…