Konkurs architektoniczny na zagospodarowanie terenów, na których jest między innymi nasz gmach został rozstrzygnięty, o czym donosi Gazeta Wyborcza. Artykulik jest jak zwykle na gazecie przezabawny – najpierw jest następujący tekst: „Imperialne plany rozwoju Politechniki Warszawskiej: nowa dzielnica naukowa ma zająć teren od pl. Politechniki do Trasy Łazienkowskiej.” Potem jest historyjka bynajmniej nie z „Indiany Jonesa”. Jak największej i najlepszej uczelni technicznej w Polsce mogły zaginąć ważne dokumenty na całe 50 lat… Ale do rzeczy! Zacytuję fragment być może nie autoryzowanych wypowiedzi .
– No, jak tam? Wyburzyli mnie już? – dopytywał się niecierpliwie prof. dr hab. inż. Henryk Zobel, dziekan Wydziału Inżynierii Lądowej, którego gmach z lat 60. znajduje się przy Trasie Łazienkowskiej, ostro kontrastując z sąsiednimi nowoczesnymi biurowcami.
W rzeczy samej, wyburzyli. – Politechnika nie będzie się rozwijać bez inwestycji. Jedną z nich musi być wyburzenie gmachu inżynierii lądowej, który oferuje marne warunki i marnie wygląda – mówił rektor Szmidt. I zaraz uspokoił: – Oczywiście na miejscu zburzonego gmachu musi powstać nowy.
Wszystko bardzo logiczne – najpierw trzeba coś wyburzyć, żeby potem było można coś na tym miejscu wybudować. Pozostaje jedynie odpowiedzieć na pytanie – co zrobić w tm „międzyczasie” z Wydziałem Inżynierii Lądowej. Taki drobiazg… Na szczęście chyba to już nie będzie mój problem…
Koszt budowy wszystkich gmachów zaplanowanych przez architektów rektor Szmidt oszacował na 0,5 mld zł.
Inwestycja nie rozpocznie się jednak szybko, realnie rzecz biorąc po 2020 roku.
– Mówimy o programie inwestycyjnym rozciągniętym na ponad dekadę. Ale i tak to kwota przekraczająca możliwości finansowe uczelni. Bez pieniędzy z budżetu państwa i Unii Europejskiej nie da się jej zrealizować – przyznawał.